DOSTRZEGAMY WOJNĘ MEDIALNYCH ŚWIATÓW

Maciej Orłoś to znany i ceniony dziennikarz telewizyjny. Z wykształcenia aktor. Przez ponad 25 lat prowadzący Teleexpress. Influencer. Świetnie odnajduje się w przestrzeni internetowej, prowadząc swój kanał na YouTube. Dziennikarz nowych mediów. Autor książek dla najmłodszych (Tajemnicze Przygody Kubusia; Tajemnicze Przygody Meli; Kuba i Mela: dodaj do znajomych) oraz dla tych starszych (O sztuce wystąpień publicznych; Jak występować i zabłysnąć). Przez półtora roku związany z Telewizją WP.  W rozmowie z nami, opowiada czy dalej czuje stres występując przed ludźmi, o stanie mediów nie tylko polskich, ale też zagranicznych oraz dlaczego Polska to doskonały kraj na wypoczynek.

ML: Ukończył Pan studia na Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Skąd przyszedł pomysł, aby zostać aktorem?

Maciej Orłoś: Pomysł wziął się z wielkiej miłości do teatru. Ja byłem w nim zakochany. W kinie również, ale mniej. Już jako dziecko uczestniczyłem w próbach recytatorskich, zagrałem w filmie, brałem udział w dubbingu Z tą branżą byłem związany od dawna. Był moment, że chciałem zostać reżyserem. Tak się złożyło, że nie mogłem nim zostać, bo studia reżyserskie były wtedy podyplomowe, więc poszedłem w kierunku aktorstwa. Miałem też wielu przyjaciół, którzy pasjonowali się teatrem.

ML: Czyli w sercu raczej dominowała miłość do teatru, aniżeli do telewizji?

MO: Wtedy o telewizji w ogóle nie myślałem. Kochałem teatr, zostałem aktorem. To były lata 80.

ML: Prowadził Pan Teleexpress przez ponad 25 lat. Jak Pan się tam znalazł?

MO: Na początku lat dziewięćdziesiątych potrzebowali prezentera do tego serwisu informacyjnego. Zostałem zaproszony przez ówczesnego szefa Teleexpressu - Piotra Radziszewskiego, prywatnie mojego kolegę ze studiów, na próby kamerowe. Teraz nazywa się to castingiem. Na próbach wypadłem dobrze i zacząłem swoją przygodę z Teleexpressem.

ML: Ćwierć wieku w jednym serwisie informacyjnym to dużo czasu. Czy trudno było rozstać się z projektem, którego niewątpliwie był Pan filarem?

MO: Rzeczywiście, 25 lat robi swoje. Bardzo trudno było mi pożegnać się z tą pracą. Można to porównać do wyprowadzki z domu, w którym „zapuściło się korzenie”. Każdy kąt jest nam dobrze znany, mamy z domem pozytywne wspomnienia. Jeśli nagle opuszcza się takie miejsce – jest to szokujące.

ML: Odejście z Teleexpressu było dobrą decyzją?

MO: Tak. Czułem, że muszę to zrobić. Jeśli spojrzymy na obecne wydania serwisów informacyjnych TVP to powiedzmy sobie wprost: te programy są tubą propagandową jednego ugrupowania. To jest niedopuszczalne. Gdybym tam został, nie mógł bym sobie rano spojrzeć w lustro. Źle bym się z tym czuł i miał do siebie pretensję. Może po jakimś czasie wmawiałbym sobie, że wszystko jest ok, że tak ma być. Krótko mówiąc – byłoby to złe rozwiązanie.

ML: A pamięta Pan jedną, zabawną sytuację, która wydarzyła się w trakcie nadawania Teleexpressu?

MO: Pamiętam, że raz przeciekał w studio sufit - to było coś! Byliśmy jednym z najchętniej oglądanych serwisów informacyjnych w Polsce, w miejscu naszej pracy przeciekał dach. Ja prowadzę program, patrzę w górę, a krople spadają na podłogę. Na szczęście koledzy z realizacji znaleźli sposób – podstawili wiadro i krople do niego spadały. Później powiedziałem o tym kierownictwu, które odpowiedziało mi, że u nich w gabinecie również mają taki problem (śmiech). To wydarzenie było symboliczne – pokazywało, że jest dużo do zrobienia.

IMG 1063

ML: Czy zdarzyła się Panu taka sytuacja, że do wejścia na antenę zostało kilka sekund, a Pan nie jest przygotowany?

MO: Tak było w Krynicy Morskiej, w której, Teleexpress ma swoją ulicę. W lecie robiliśmy stamtąd relacje. Raz się tak zdarzyło, że ekipa nie była przygotowana, ja nie miałem tekstu. Mówiąc wprost – nic tego dnia nam się nie udało. Program rozpoczął się, o ile dobrze pamiętam, z 8 – minutowym opóźnieniem.

ML: Czy dalej czuje Pan stres i tremę przed wystąpieniami publicznymi?

MO: One są potrzebne by wspierać człowieka. Dzięki odpowiedniej dawce adrenaliny, jestem zmobilizowany i skupiony. To sprawia, że temu co robię, towarzyszy pewna temperatura. Trema również musi nam towarzyszyć, ale musi być ona w odpowiedniej dawce. Źle by było, gdybym jej nie miał. Doświadczenie zdobyte przy pracy w mediach, pomaga mi właściwie kontrolować emocje.

ML: Prowadzi Pan własny kanał na YouTube, na którym w większości prowadzi Pan wywiady z ludźmi. Skąd pomysł, żeby komunikować się ze światem przez ten serwis internetowy?

MO: Jestem człowiekiem mediów. Potrzebuję takiej aktywności, kontaktu z widzami. Chcę mierzyć się z różnymi, nowymi zadaniami. Na początku zaczynałem od livów na Facebooku. Później stwierdziłem, że YouTube to platforma, która ma większy potencjał. Ale jest trudniejsza i bardziej wymagająca. Wymaga cierpliwości i systematyczności, a przede wszystkim pomysłu – co ja tak naprawdę chcę zrobić. Nie zdawałem sobie sprawy, jak YouTube jest inny od telewizji.

ML: Co Pan sądzi o mediach w Polsce? Czy idą w dobrym kierunku, czy w złym?

MO: To jest dobre pytanie, ponieważ może dotyczyć nie tylko polskich, ale też zagranicznych mediów. Na rynku możemy dostrzec sytuację, gdy media tradycyjne, czyli prasa, radio, telewizja, rywalizują z nowymi mediami. Trwa „wojna światów”. Każdy chce wywalczyć swoją pozycję. Telewizja ma swoje programy, które trudno robić w internecie, takie jak serwisy informacyjne, talent-show, widowiska sportowe.

W mediach tradycyjnych przeszkadza mi nastawienie na sensację. One lubią znaleźć chwytliwy temat i "przewałkować" go z każdej strony. Niestety, liczy się oglądalność, klikalność, sprzedaż, a takie rzeczy jak obiektywne newsy schodzą na dalszy plan. Wszyscy na tym tracimy.

C7C787E8 3A3F 4E18 BE4A 7663D02B075F

ML: Co doradziłby Pan młodym dziennikarzom lub studentom dziennikarstwa, którzy chcą wejść w tą branżę. Na co powinny uważać?

MO: Nie mam złotej rady. Bardzo dobrze, jak ktoś ma własna pasję, oprócz studiowania takiego kierunku. Mówię o pasji na przykład sportowej, motoryzacyjnej, medycznej. Wtedy taki dziennikarz będzie specjalizował się w konkretnej dziedzinie. W ten zawód wpisana jest uczciwość wobec odbiorcy. Tego trzeba się trzymać.

ML: Jakie plany na przyszłość?

MO: Jeśli człowiek mówi o swoich planach, Pan Bóg pęka ze śmiechu (śmiech). Na pewno dalej chcę rozwijać swój kanał na YouTube i swoje media społecznościowe. Planuję wciąż rozwijać prowadzone szkolenia dotyczące wystąpień publicznych i medialnych.

ML: Wiem, że lubi Pan spędzać czas nad morzem. Czy są inne miejsca, w których chętnie Pan wypoczywa?

MO: Uważam, że Polska to piękny kraj. Mam swoje miejsca, które wyjątkowo cenię. Polskie plaże są genialne. Góry jak najbardziej też. Na Lubelszczyźnie mamy wspaniałe, ale niedocenione Roztocze. Poza tym, jestem też fanem Europy. Lubie odwiedzać europejskie miasta i miasteczka.

ML: Dziękuję bardzo za rozmowę.

MO: Również dziękuję.