Dyktatura Internetu

Jeśli myślisz, że korzystając z Internetu otrzymujesz obiektywne informacje, to jesteś w wielkim błędzie. Całe sztaby ludzi oraz botów analizują Twoje zachowania i starają się dopasować przekaz do Twojego światopoglądu, preferencji i oczekiwań. Tak niestety wygląda „wolność w Internecie”.

Potrzeba wpływania na nastroje społeczne i poglądy poszczególnych jednostek towarzyszy nam od zarania dziejów. Instytucja państwa czy każdej innej grupy społecznej w swym założeniu zakłada możliwie jak największe podporządkowanie jednostki i zdominowanie jej sposobu myślenia. Egipscy kapłani, greccy retorycy czy współcześni PR-owcy zawsze mieli jeden cel – wpływać na nasz sposób myślenia i przyjmowane postawy.

Zmieniają się jedynie narzędzia, którymi dysponują.

W dobie Internetu jesteśmy inwigilowani, rozpracowywani i jednocześnie manipulowani jak nigdy dotąd.

W większości przypadków godzimy się na taki stan rzeczy, ponieważ jest on dla nas nie tylko wygodny, ale też wynika ze zmian fizjologicznych, jakie zachodzą w naszych mózgach pod wpływem korzystania z Internetu.

Internet, który wyrasta na główne narzędzie komunikacji, zdetronizował tradycyjne słowo pisane – czyli prasę, pokonał radio i telewizję. Stał się głównym źródłem informacji. Nie jest to sposób pozyskiwania informacji, jaki znaliśmy do tej pory.

Struktura komunikacji oparta jest na linkach, czyli odnośnikach. Teoretycznie jest to rozwiązanie, które pozwala nam na rozszerzenie wiedzy poprzez zagłębienie się w pokrewne bądź uzupełniające tematy za pomocą wspomnianych linków. W rzeczywistości, tak jak dowodzą tego badania, zbyt duża ilość bodźców nie wpływa na pogłębienie czy też ugruntowanie wiedzy. Pozwala jedynie na tworzenie sobie bardzo powierzchownych wniosków, opierających się bardziej na emocjach niż analizie. Taki sposób konsumpcji mediów zyskał sobie miano „kultury nagłówków”.

dykt inte

Wyszukiwarki analizując Twój profil, starają się dopasowywać sugerowane materiały w oparciu o dwa podstawowe założenia, tj. by były one możliwie popularne (najwyżej plasujące się w wyszukiwarkach) oraz by były zgodne z Twoimi preferencjami. Określane są one na bazie analizy wcześniej przeglądanych tekstów, stron www czy lajków. W konsekwencji otrzymujesz zbitek informacji, których niekoniecznie poszukujesz, a jedynie spodziewasz się i podświadomie oczekujesz. Nie oznacza to więc ich wiarygodności. Jest to jednak bez znaczenia, gdyż liczy się jedynie zwiększenie szansy, że przekaz, który jest dołączany do wyszukiwanych przez Ciebie informacji zostanie przyjęty jako bardziej wiarygodny. Chodzi tu przede wszystkim o materiały promocyjne i ich skuteczność.

Jak więc Internet na nas oddziałuje? Przeciążenie umysłu wynikające ze zbyt dużej ilości informacji wpływa na schematy poznawcze i powoduje między innymi, że wrażenie niezrozumienia analizowanego przez internautę tematu prowadzi poprzez negację do wprowadzenia się w wielu przypadkach w stan agresji.

Faktem jest, że korzystanie z Internetu ma bezpośredni wpływ na strukturę naszego mózgu. Wiele współczesnych badań dowodzi zachodzących zmian w strukturach sieci neuronowych. Konsekwencją jest między innymi bardziej krytyczne podejście do wszelkich komunikatów, które są do nas kierowane.

I co ciekawe, nie dotyczy to jedynie osób o cechach dominujących, przywódczych, z założenia konfrontacyjnie podchodzących do innych ludzi. Także osoby, które w realnym świecie są uległe, wycofane, w komunikacji internetowej stają się bardziej wyczulone na perswazję. W konsekwencji wzrasta ich poziom krytycyzmu. Dzieje się tak za sprawą możliwości rozciągnięcia w czasie reakcji, tj. odpowiedzi.

Jest to bardzo znaczący element kształtujący komunikację internetową.

Możliwość „uniezależnienia” się od perswazji, swoista anonimowość komunikacji, sprawiają, że ta niezgoda na próbę manipulacji czy też dominacji przybiera zdecydowanie mocniejszą formę niż podczas bezpośredniej konfrontacji.

Czy to oznacza, że nasza komunikacja za pośrednictwem Internetu skazana jest na porażkę?

Czy piszemy i rozsyłamy informacje, które w najlepszym przypadku trafiają w próżnię?

Niekoniecznie.

Osoby, których biznes w dużej mierze opiera się na komunikacji internetowej, starają się, by materiały, które tworzą, stawały się coraz bardziej przemyślane i dopasowane do preferencji internautów. Wykorzystują np. content marketing oraz storytelling.

Czy jest to gwarancją sukcesu rozumianego jako skuteczna komunikacja?

Otóż nie do końca, ponieważ nie uwzględniają one znaczenia tzw. semantyki ogólnej, czyli wpływu języka na świadomość ludzką. Wbrew pozorom wpływ ten jest bardzo duży. Wiedzieli o tym, choć zapewne w dużej mierze intuicyjnie, przede wszystkim twórcy systemów totalitarnych. Dla nich wpływanie na świadomość ludzkich mas było i jest podstawą egzystencji.

W uproszczeniu Internet jest po trosze również oparty na podobnej zasadzie – chce nas jak najdłużej zatrzymać przy sobie, by w końcu uzależnić (i skłonić do dokonania zakupu). Jest to dość ciekawa forma dyktatury, ponieważ nie chodzi o przekonanie nas do jakiejś idei. Wręcz przeciwnie, jeśli uda się stworzyć nasz profil, to informacje dla nas filtrowane w dużej mierze będą miały za zadanie utwierdzić nas w przekonaniu, że poglądy nasze są dominujące i prawdziwe. Dlatego też np. płaskoziemcy dostawać będą głównie informacje potwierdzające tę wizję świata.

Jakie płyną z tego korzyści wyjaśnia Złożoność Kołmogorowa. Metoda ta w czytelny sposób pokazuje, jak obecnie należy konstruować argumentację, by nawiązać dialog z odbiorcą o dużym potencjale nieufności:

- człowiek wierzy w to, co widzi

- jeśli tego nie widzi, to wierzy w to wtedy, gdy wcześniej tego doświadczył

- jeśli ani tego nie widzi, ani tego wcześniej nie doświadczył, to uwierzy w to wtedy, gdy uwierzą inni, którym on sam wierzy

- jeśli ani tego nie widzi, ani tego wcześniej nie doświadczył, ani nie wierzą w to ci, którym on wierzy, to uwierzy tylko wtedy, gdy dostrzeże zgodność własnej nieufności z nieufnością tych innych, którym on wierzy, a następnie ci inni przyznają, że wcześniej byli w błędzie, ale teraz już wierzą

- ponadto człowiek nieufny wierzy krytykom i sceptykom tezy (przedmiotu wiary), bo utwierdzają go w jego własnych sądach i stereotypach, a nie ufa opiniom pochlebnym

- wierzy też w to, co jest owocem jego własnych poszukiwań (gdy sądy opiera na przekonaniu o własnym sprycie eksploracyjnym, gdy sam odkrywa tę wartość)

Założenia te wprowadzają nas w obszar cybersemantyki. Wiedzę tę możemy określić jako brakujące (do niedawna) ogniwo współczesnej, skutecznej komunikacji.

Skupiając się jedynie na jednym, przykładowo ostatnim wyżej wymienionym, punkcie Złożoności Kołmogorowa, cybersemantyka podpowiada nam, że skutecznym narzędziem komunikacji w tym przypadku będzie wykorzystanie Modelu Implantów Psychodynamicznych. Są to techniki informacyjne, w których nadawca oczekiwane konkluzje przedstawia w sposób intencjonalnie nieczytelny. Na przykład, jeśli chcesz by Cię oceniano jako osobę zdyscyplinowaną i wymagającą, wówczas wybierasz profilowe słowa w rodzaju: rzetelny, zdyscyplinowany, dokładny czy też niezawodny. Następnie wkomponowujesz je w tekst personalnie neutralny, a więc nie odnoszący się bezpośrednio do Ciebie. Odbiorca podświadomie połączy te przymiotniki z Twoją osobą. Na dodatek będzie przekonany, iż jest to jego niezależna opinia.

Jednak w myśl zasad cybersemantyki nie możemy sobie dowolnie wykorzystywać określeń przymiotnikowych. Przymiotniki bezwzględne bądź subiektywne, takie jak: cudowny, największy, rewelacyjny, obniżą wiarygodność przekazu. Dzieje się tak, ponieważ wyższa presja przymiotnikowa wpływa na zwiększenie oporu odbiorcy.

Budowanie przekazu w oparciu o zasady cybersemantyki oczywiście wymaga od nas analitycznego podejścia również do form czasownikowych czy też rzeczowników.

Niezmiernie ważną rzeczą jest wykorzystywanie siły przekazu opartej na trybach czasownikowych. Użycie w tekście słowa „zrobiłbym” ma o wiele słabszą wartość neurodynamiczną niż wykorzystanie czasownika w trybie dokonanym np. „robię”. Wybór jednego z tych słów od razu określa Cię bądź jako osobę niezdecydowaną i wręcz niegodną zaufania (tryb przypuszczający), bądź jako partnera kompetentnego i wiarygodnego (tryb dokonany).

Podobną sytuację mamy z czasownikami statycznymi i określającymi ruch. Określenie „prezent leży i czeka” jest zdecydowanie niewłaściwe, ponieważ odbiorca zdecydowanie woli zwrot „prezent właśnie Ci przynoszę”.

W przypadku rzeczowników mówimy zaś o ich neurodynamice ejdetycznej. Siła percepcji i wiarygodności uzależniona jest od tego, czy posługujemy się przekazem abstrakcyjnym, czy też wykorzystujemy model ejdetyczny, to znaczy obrazowy. Gdy piszemy „część społeczeństwa jest godna uwagi” będziemy mieli dużo mniejszą siłę przekonywania niż pisząc „ta atrakcyjna brunetka przykuwa naszą uwagę”. Nasz mózg, określenie „społeczeństwo” odbiera jako bezkształtną szarą masę. Konkretną osobę potrafi sobie wyobrazić nieomal każdy człowiek.

Jak widać cybersemantyka pozwala nam budować przekazy osobiste, firmowe czy reklamowe, zgodne z oczekiwaniami, a w zasadzie wymaganiami opartymi na współczesnej dominującej formie komunikacji – Internecie.

Nie mamy wpływu na reguły gry obowiązujące w Internecie. Dzięki cybersemantyce możemy jednak tak konstruować nasze przekazy, by odbiorca zechciał się z nim zapoznać i co równie ważne, zaakceptować zawarty w nim przekaz.

Vena Art. będąca pionierem w komercyjnym wykorzystaniu cybersemantyki przeprowadziła analizy porównawcze skuteczności tego narzędzia.

Reklamy tworzone w oparciu o zasady cybersemantyki charakteryzowały się skutecznością wyższą o blisko 15% w odniesieniu do tradycyjne przygotowanych tekstów.

Oczywiście wspomniane w artykule elementy decydujące o skuteczności przekazu stanowią jedynie ułamek wiedzy cybersemantycznej.

Artykuł w dużej mierze wykorzystuje materiały opracowane przez Jakuba Spyrę współtwórcę tej dyscypliny, analityka komunikacji sieciowej, audytora e-komunikacji w kryteriach sugestywności i wiarygodności tekstu (cybersemantyka). Pełnił on także funkcję Senior Mentora w koncernach medialnych, m.in. Wirtualna Polska Media S.A.

16008035066332image001 1

Grzegorz Szczytowski

Vena Art. Sp.z o.o.