RECENZJA KSIĄŻKI: ŻYCIE ZA ŻYCIE

Minął rok, kiedy życie Alice Miller rozpadło się na kawałki. Wszystko przez utonięcie jej ukochanej córki, Amelie. Główna bohaterka jest pogrążona w depresji. Za śmierć córki obwinia głównie siebie.

Alice odeszła z pracy, jej relacje z partnerem uległy pogorszeniu. Nawet wizyty u terapeutki nie przynoszą żadnych rezultatów. Nic nie sprawia kobiecie radości. Rozwiązania swoich problemów szuka w alkoholu i pigułkach nasennych. Ten chaos panuje w jej życiu aż do momentu, kiedy dowiaduje się, komu przeszczepiono serce jej zmarłej córki. Alice zaczyna coraz więcej czytać o pamięci komórkowej. Poznaje małą Kaię, nową „właścicielkę” serca jej zmarłej córki. W głowie Alice zaczyna kiełkować pewien plan...