LinkedIn zaczyna być jednym z najistotniejszych miejsc wymiany informacji biznesowych

20 lat temu nie każdy miał konto e-mail i telefon komórkowy. Dziś ciężko sobie wyobrazić człowieka biznesu bez tych narzędzi. Podobnie za kilka lat będzie z posiadaniem konta na amerykańskim portalu biznesowym LinkedIn.

Kilkanaście lat temu był znany garstce osób w Polsce. Dziś liczba jego użytkowników zbliża się do 4 milionów. Tak duża społeczność wytworzyła swoistą etykietę, którą warto znać zanim zdecydujemy się tam pojawić.

Oto Top10 najbardziej nieznośnych zachowań na LInkedIn.

1. Precz z mielonką!
Wysyłanie oferty tuż po dodaniu osoby do kontaktów, bez poznania czy informacja ma szansę trafić na podatny grunt. To nie jest sprzedaż. To po prostu spam.

2. Tandetna reklama = tandetna firma.
Próba zwiększenia zasięgów poprzez stworzenie „stada” fikcyjnych kont — niby pracowników. Najczęściej z wizerunkiem sympatycznych pań. Ich zadaniem jest oszukiwanie algorytmu LInkedIn poprzez tworzenie sztucznego zainteresowania reklamami.

3. Obcy są wśród nas.
Fejkowe konta, np. fikcyjna doktor nauk medycznych — bez żadnego dorobku naukowego, nieznana rejestrowi Izby Lekarskiej. Zadanie? Wpuszczanie pseudonaukowych teorii i wątpliwości wobec autorytetów. Klasyka trolla.

4. Be yourself!
Pisanie komentarzy jako firma, a nie człowiek. Na prawo i lewo, byle więcej. A nuż, ktoś coś kupi.

5. Podkradanie traffiku.
Podawanie linków do swoich postów, filmów, stron pod postami innych. Pół biedy jeśli rzeczywiście są to linki do materiałów uzupełniających temat. Niestety, najczęściej to tylko nieetyczny chwyt, mający na celu autopromocję.

6. Plagiat.
W świecie, w którym mówimy, że ‘content is king’ (pol. treść rządzi) każda, nawet najmniejsza publikacja z oryginalną treścią jest cenna. Skopiowanie jej i opublikowanie pod swoim nazwiskiem nie jest problemem technicznym. „Jedynie” etycznym. Nawet oryginalne życzenia świąteczne nie są bezpieczne.

7. Naiwna reklama publikacji
Która okładka książki jest lepsza? Niebieska czy niebieska? Pomocy, bo autor nie potrafi wybrać. To znany chwyt mający na celu, np. wypromowanie książki przed jej premierą. Ćwierć biedy, jeśli autor rzeczywiście dręczony jest jakimś dylematem. Niestety, coraz częściej ten dylemat sprowadza się do ledwie widocznych niuansów. Ponieważ wydanie cyfrowej książki jest dziś w zasięgu każdego – na LinkedIn codziennie pojawia się kilka pytań o wybór okładki. Nuda.

8. Uwaga hejter!
Merytoryczna dyskusja i szacunek będzie zawsze na drugim planie. Główny cel hejtera, to napawać się swoją nienawiścią. Czasem przybiera to formę oczywistego chamstwa, czasem subtelnego marudzenia bez końca. Niektórzy po prostu lubią być blokowani.

9. Wulgaryzmy.
Rozumiem, że „stylówa luzaka” pomaga zdobyć zainteresowanie. Jednak LinkedIn to miejsce, w którym (przynajmniej teoretycznie) powinniśmy zachowywać się jak w pracy.

10. Nieprofesjonalne treści.
Polityczne komentarze, prywatne problemy, kłótnie, historie randkowe, czy zdjęcia „upiekłem ciasto”. Sam LinkedIn mówi o sobie, że jest portalem dla „profesjonalistów”. Czy jego społeczność będzie potrafiła obronić specyficzny styl?

 

Marcin Babiakekspert przywództwa, zarządzania oraz transformacji kulturowej i cyfrowej, trener-praktyk, mentor i konsultant. Ma za sobą wieloletnią praktykę menedżerską w takich firmach jak Intel, Apple, Dell, Groupon czy Komputronik. Na co dzień tworzy i realizuje programy doradcze i szkoleniowe dla firm. Pracuje jako konsultant, trener i coach kadry menedżerskiej. Specjalizuje się w pracy z młodymi liderami, otwartymi na zmiany szefami firm oraz firmami w okresie transformacji. Doświadczony w pracy w złożonych, międzynarodowych, wielokulturowych i wielojęzycznych organizacjach.