WIERZYMY W MOC TEKTURY

Nie ma rzeczy, której by z niej nie zrobili. Są to zarówno opakowania tekturowe i papierowe, jak również pudełka kartonowe, ale przede wszystkim pudła z tektur ciężkich, palety tekturowe, oktabiny, skrzynie tekturowe, elementy stabilizujące, przekładki, kątowniki, kratownice, kontenery. A i tak to nie wszystko z ich oferty!

Ale wszystko „szyją na miarę”, na indywidualne zapotrzebowanie Klienta.

Na rynku działają już ponad dziesięć lat. W swojej pracy kierują się uczciwością, otwartością, kreatywnością i…. ekologią. Wszystkie działania firmy muszą być z nią zgodne.

Rozmawiamy z Robertem Hołowieckim, właścicielem, jak również jednym z założycieli Organic Polska Sp. z o.o.

Jak to się wszystko zaczęło? Skąd przyszedł pomysł? Czy z tektury można zrobić dosłownie wszystko? Zapraszamy do lektury tej szczerej rozmowy.

ML: Robercie, skąd przyszedł pomysł na Twój „Tekturowy biznes”? Jak to się wszystko zaczęło?

Robert Hołowiecki: Firmę założyłem wspólnie z kolegami w 2009 r. Od samego momentu powstania stawialiśmy na ekologię, na rozwiązania proekologiczne. Na początku oferowaliśmy wyłącznie torby papierowe. Pudełka tekturowe pojawiły się dopiero półtora roku później. Ekologia nie była wtedy tak modna jak jest teraz, to nas wtedy wyróżniało. Powszechne były foliowe reklamówki, które zresztą były od toreb papierowych kilkukrotnie tańsze. Ale od samego początku naszymi Klientami były osoby świadome, które dbały o środowisko, ale też chciały zaistnieć na rynku. Torba papierowa zawsze wyglądała lepiej niż ta foliowa.

I z czasem przyszedł pomysł, żeby oferować Klientom inny produkt, bez którego nie będą mogli funkcjonować. W ten sposób włączyliśmy do oferty pudełka tekturowe. Od razu zobaczyliśmy, że jest na nie większa potrzeba. To znaczy w przypadku toreb tę potrzebę musieliśmy sami u Klientów wykreować , natomiast pudełka schodziły jak to się mówi jak „świeże bułeczki”.

ML: Powiedziałeś, że otworzyłeś firmę z kolegami w 2009 r. Jak wtedy podchodziłeś do tego biznesu? Z takim samym entuzjazmem jak teraz?

RH: Z innym entuzjazmem. Teraz mam z prowadzenia firmy niesamowity power. Wtedy było to raczej poszukiwanie swojego zajęcia w życiu. Bo przed założeniem firmy pracowałem w dużej korporacji. I nawet dobrze sobie tam radziłem. Ale skończyły się projekty i trzeba było szukać czegoś innego. I ciężko było mi się na początku przestawić. W korporacji człowiek ma wszystko pod ręką i nie musi się o nic martwić. Otwierając kilkunastoosobowy biznes, trzeba pomyśleć o Klientach, produkcie, narzędziach, lokalu… I przychody nie są duże.

ML: Opowiedz jeszcze o początkach firmy.

RH: Najpierw wynajęliśmy biuro, miało może z 20 m2. I jak wspomniałem, na początku handlowaliśmy torbami papierowymi, później staliśmy się dystrybutorem pudełek. Nawiązaliśmy współpracę z jedną z firm o światowej renomie. Współpraca przebiegała bardzo pomyślnie. Pojawiła się też potrzeba wśród Klientów, abyśmy mieli własny, duży magazyn, bo Klient chciał odebrać na przykład tylko dwa tysiące sztuk, a tydzień później kolejne dwa, a nie, jak do tej pory, za jednym razem cztery tysiące. Wtedy zaczął się progres w firmie. Magazyn, samochód, narzędzia do przeładunku, więcej pracowników.

2IMG 4297

ML: Który to był rok?

RH: To był 2011 r. Teraz z perspektywy czasu wiem, że pierwsze dwa lata prowadzenia firmy to w naszym przypadku była walka o przetrwanie. Wymagała od nas dużo cierpliwości i wytrwałości. Wszyscy założyciele pracowali w tej samej korporacji i własna firma to było dla nas coś nowego. Z czasem wspólnicy się wycofali, a ja zostałem sam. Udziały odkupiła żona i tak staliśmy się firmą rodzinną.

Pamiętam, że istotne było dla mnie to, aby powoli budować firmę i dbać o nią jak o własną rodzinę. Najważniejsi byli dla mnie pracownicy, ich utrzymanie, narzędzia, materiały. Odpuszczałem sobie własne wynagrodzenie, żeby firma się rozwijała. Pojawili się też pracownicy z najbliższej rodziny, którzy w większości wspierają mnie do dziś.

I jak biznes z czasem zaczyna się rozkręcać, to człowiek wie wszystko, co się w firmie dzieje. Zna każdy szczegół. Z każdym kolejnym rokiem było coraz lepiej. Teraz zarządzam firmą inaczej niż na początku.

ML: I co było dalej?

RH: Działaliśmy tak kilka lat. Oferowaliśmy pudełka i firma jakoś funkcjonowała. Pojawiali się nowi Klienci. Gdy przyszedł 2014 r. na rynku zaczęli dominować więksi gracze. Oferowali podobną usługę do mojej, ale ja miałem nad nimi taką przewagę, że miałem magazyn i mogłem przechowywać zapasy. Wiadomo jak wygląda produkcja, normalny cykl trwa dwa tygodnie. Ja byłem szybszy o ten czas, bo mogłem oferować pudełka „na wczoraj”. Dodatkowo staraliśmy się dodać do oferty inne materiały opakowaniowe, które były potrzebne firmom, włączyliśmy worki papierowe, których nie mieliśmy wcześniej. Są Klienci, którzy lubią mieć wszystko od jednego dystrybutora. A jak Klienci zauważyli, że jesteśmy terminowi, rozwiązujemy ich problemy, to pojawiały się pytania: a może oferujecie również palety? (śmiech).

ML: Czyli dostosowywaliście ofertę do potrzeb rynku?

RH: Fundamentem firmy jest rozwiązywanie problemów Klientów, zarówno tych mniejszych, jak i większych. Wyzwania, znajdowanie rozwiązań to nasze pole do działania. Myślę, że właśnie na tym zbudowaliśmy nasz sukces. Podejmowaliśmy się różnych tematów, które nie były związane z naszą branżą. Nawet te wspomniane palety, o które pytał Klient. Zaczęliśmy poszukiwać dostawców, producentów. I w ten sposób nasza oferta poszerzyła się o nowe produkty.

3IMG 3973

Na początku sprzedawaliśmy torby papierowe i musieliśmy wykreować potrzebę. A z czasem zaczęli przychodzić Klienci, którzy musieli bezpiecznie przewieźć coś z punktu A do punktu B. Musieliśmy pomóc im znaleźć rozwiązanie, żeby zrobili to w sposób bezpieczny i terminowy. A towar trzeba unieruchomić, zamocować. Cały czas myślimy, jak zastąpić inne materiały – drewno, plastik, metal – tekturą, na przykład drewniane podpory. Jesteśmy w stanie zastąpić każdy element drewniany tekturowym. Jest on tak samo wytrzymały, ale lżejszy i łatwy do utylizacji. Poszukujemy nieoczywistych rozwiązań.

ML: I wciąż się rozwijaliście...

RH: Tak, ale konkurencja zaczęła nas wypychać z rynku. Musieliśmy znaleźć swoją niszę. To był 2014 r. Szukaliśmy Klientów, którym zależy zarówno na wysokiej jakości tektury, jak i nadruku. Znajdowaliśmy też Klientów poszukujących nietypowych rzeczy.takich jak olbrzymie pudła czy nietypowe konstrukcje Rozpoznanie rynku pokazało, że to całkiem inny świat. Poznałem skrzynie tekturowe, kontenery. Uznałem, że to świat, który mi się podoba. W tych kontenerach wozi się ciężkie rzeczy o dziwacznym kształcie. I jest szereg wyzwań, a ja to lubię! Zaczęliśmy od kontenerów tekturowych.

4IMG 4032

ML: A czym jest taki kontener?

RH: Taki kontener to duże pudło wielkości palety, o grubych ścianach, które chroni duże rzeczy. Poznałem producentów takich grubych tektur. Najgrubsze, jakie produkowali, mają grubość 1,5 cm. Z tego robi się ścianki. Obróbka takiej tektury jest zupełnie inna. Używa się do niej maszyny stolarskiej, a nie maszyny do produkcji tektury. I w ten sposób w 2014 r. zaczęliśmy produkować, sklejać kontenery z tych tektur. Oprócz kontenera musieliśmy jakoś zabezpieczyć towar. To są ciężkie elementy i bardzo łatwo o otarcia, przetarcia.

I wtedy powstała kwestia klejenia tektur, tworzenia mocnych grubych kształtek, które mają po 10 cm grubości i więcej. Testy wyszły idealnie. A warto dodać, że nie mieliśmy wtedy narzędzi, takich jak mamy teraz. Wtedy to była robota ręczna. Musieliśmy rozwiązywać problemy, jak ciąć, jak kleić. Pojawił się słynny „garaż”, gdzie podejmowaliśmy takie decyzje. Wtedy narodziła się idea, że będziemy produkować rzeczy z klejonych tektur i zobaczyłem w tym potencjał. To był 2015 r. Z roku na rok dopracowywaliśmy technologię, zmienialiśmy koncepcję, wszystko musiało być profesjonalnie zrobione. Do tej pory używamy tego, co nam się wtedy udało stworzyć.

Współpracujemy z firmami i musimy im zapewnić odpowiednią ilość produktów w odpowiednim czasie. Dlatego zadbaliśmy o zaplecze maszynowe. Połączyliśmy maszyny wykorzystywane w stolarstwie i te, które służą do produkcji tektury.

ML: A co było pierwszą maszyną, która zautomatyzowała Waszą pracę?

RH: Pierwszą maszyną był ploter i maszyna do nakładania kleju. To był 2016 rok. Ploter to taka maszyna CNC, którą się programuje i która wytnie to, co narysujesz, służy nam do małych produkcji. Najpierw rodzi się pomysł, my to opracowujemy, wycinamy, sklejamy i prototyp trafia do akceptacji Klienta. Jeśli się spodoba, kierowany jest do produkcji masowej. Mając swoje urządzenie, można od razu wyciąć gotowy kształt. To nas uniezależniło. Pokazało, że możemy sami podjąć się produkcji. A na rynku trzeba się uwiarygadniać. Klienci utożsamiają się z firmą, która coś robi, a nie tylko pośredniczy. Zaczęliśmy produkować podpory, kloce, kątowniki, kształtki, kantówki. Tak to się zaczęło. Konkurencja nie jest duża, bo wiele firm nie pochyla się nad tym, gdy trzeba zrobić coś ręcznie. Coś poprawić, zmienić. A nie ma takich maszyn, które obrabiają to tak jak my.

Jak wchodziliśmy w ten biznes, to bałem się dużych zamówień. Obawiałem się, że nie zrobimy tego szybko, sprawnie i w dobrej jakości. Teraz jesteśmy na takim etapie, że nie boję się dużych wyzwań. Nie ma rzeczy, której nie jesteśmy w stanie zrobić z tektury. Wiemy, jak to robić i organizować pracę.

ML: Opowiedz jeszcze o dużych kontenerach, w których można przewozić ciecz.

RH: Bardzo często Klienci pytali, czy nie mamy w ofercie kontenerów do przewożenia cieczy, bo gdzieś takie widzieli Odpowiadałem, że nie mamy. Nie miałem odpowiedniej produkcji. Dopiero z elementów, które przychodziły, mogłem coś posklejać. Firma, z którą współpracowałem, nie potrafiła tego zrobić. Wtedy pojawił się pomysł, żeby coś takiego zrobić samemu. Ale skąd wziąć taką grubą tekturę? Najbliższa firma, która robi takie kontenery znajduje się w Stanach. Nie słyszałem, żeby ktoś w Europie takie produkował. Zaczęliśmy sami sklejać tekturę. Wyprodukowaliśmy pierwszy kontener, ale problemem były worki do wnętrza. Sprawdzaliśmy różnych producentów, ale szwy w tych workach pękały po wlaniu cieczy. Skąd wziąć taki worek? Któregoś dnia, przeglądając Internet, wpadło mi w oczy zdjęcie worka, którego szukałem. Odezwałem się do producenta, który je robi, i zaczęła się współpraca. Przeprowadziliśmy testy, stawialiśmy jeden kontener na drugim. Wszystkie kontenery z workami przeszły je pozytywnie. W ten sposób powstał produkt, który nadaje się do masowej sprzedaży, a mówimy tu o kontenerach o pojemności 1000 i 500 litrów.

5IMG 4507

ML: Jakie ciecze można w kontenerze przewozić?

RH: Pierwsi nasi Klienci przewozili w nich masy jajeczne. To składnik do produkcji wielu rzeczy. Mieliśmy też zapytania o cukier płynny. Dodatkowo można w nich przewozić soki, tłuszcze wlewane na gorąco. Mamy też Klientów, którzy przewożą odżywki, na przykład dla zwierząt. Różnego rodzaju chemikalia, farby. Ogólnie wszystko, co jest płynne. W kontenerach IBC można też przewozić słody oraz produkty z branży biotechnologicznej.

ML: Podsumujmy, co jest obecnie w Waszej ofercie?

RH: Pierwszą gałęzią są kontenery do przewozu cieczy. Robimy też elementy stabilizujące do przewozu towarów. Trzeci element naszej działalności to palety tekturowe. Jeszcze nie zrezygnowaliśmy z dużych pudeł XXL. Mamy też w ofercie oktabiny. Nie zrezygnowaliśmy oczywiście z pudełek. To jest coś, co zawsze jest potrzebne.

6IMG 3850

ML: Jaka jest Wasza misja?

RH: Wierzymy w moc tektury. Uświadamiamy ludziom, że tektura może być mocna, pomimo że kojarzy się z czymś słabym. Moc tektury to dla nas jej duży potencjał. Nie ogranicza się tylko do opakowań. Można z niej zrobić zabawki, mebelki. To jeden z tematów, nad którym pracujemy. Jeśli chodzi o wizję, to chcemy być firmą, która będzie znana, polecana. Chcemy być ekspertem w dziedzinie nieoczywistego zastosowania tektury. Jeśli znajdujemy wyzwania, staramy się je zrealizować.

ML: Kim są obecnie Wasi Klienci?

RH: Naszymi Klientami są firmy przemysłowe, jak również te z branży logistyki. Gdyby popatrzeć na statystyki, to zapewne więcej mamy Klientów z logistyki niż z produkcji. Ale nie zamykamy się na te dwie branże. Docelowo, myślę, że będę budował domy z tektury! Są na to dowody, że w budownictwie sklejka tekturowa ma większe właściwości izolacyjne niż tradycyjna wata szklana czy styropian.

ML: Może dwa słowa o ekologii, bo to bardzo ważny element w Waszej działalności. Jak przejawia się postawa ekologiczna? Jakieś specjalne materiały produkcji?

RH: Jeśli chodzi o ekologię, to jak wspomniałem, od początku była ona dla nas ważna. My stawiamy na ekologię, ale również nasi Klienci na nią stawiają. Firmy, z którymi współpracujemy dbają o środowisko, pozyskują energię ze słońca, jeżdżą elektrycznymi samochodami. W całym procesie produkcyjnym i logistycznym są ekologiczni. My również się w to wpisujemy. Materiały, których używamy, czyli tektura, wszelkie kleje, są ekologiczne.

ML: Można powiedzieć, że szyjecie na miarę. To bardzo ważne w dzisiejszych czasach, kiedy stawia się na indywidualność.

RH: Szukamy wyzwań i nawet przy produkcji zwykłego pudełka dla Klienta musimy określić jego specyficzne parametry. Firmę tworzą ludzie, współpracujemy, generujemy razem pomysły. Budujemy prototyp dla Klienta i jeśli się sprawdzi, to przystępujemy do realizacji. Tak powstają zarówno proste, jak i skomplikowane rozwiązania. Te skomplikowane są bardziej emocjonujące (śmiech).

7IMG 4429

ML: Wasz biznes jest bardzo niszowy. Jak to się ma do rynku?

RH: Tak, działamy niszowo, bo znaleźliśmy zastosowanie tektur, których inni nie podejmują. Albo mają inne nastawienie, innych Klientów. Żeby się rozwijać, trzeba znaleźć niszę. Zwykle firma kupuje maszynę i sprzedaje to co ta maszyna potrafi wyprodukować. My rozwiązujemy wyzwania, z którymi przychodzi do nas Klient a maszyny nas tylko w tym wspierają.

ML: Czy jest jakaś branża, z którą trudno byłoby Wam współpracować?

RH: Myślę, że dla każdej znajdziemy rozwiązanie. Co nie oznacza, że jesteśmy w każdej. Działamy głównie w branży automotive, logistycznej, spożywczej, metalowej, chemicznej, medycznej, meblarskiej. Nie mamy żadnych ograniczeń.

ML: A czy jest możliwość zamówienia u Was opakowań tekturowych, pudeł czy czego Klient potrzebuje i magazynowania tego przez jakiś czas?

RH: Tak, magazynowanie od początku prowadzenia działalności dawało nam przewagę konkurencyjną. Generalnie stawiamy na to, aby nasza oferta to nie były tylko produkty, ale również właśnie magazynowanie, dostawa na czas i w ilościach, jakich Klient potrzebuje.

8IMG 4039

ML: Czym się wyróżniacie na tle konkurencji?

RH: Nasze produkty są wynikiem potrzeby Klienta. Opieramy się na tym, jakich opakowań, kontenerów, palet firma potrzebuje.

ML: Organic Polsa Sp. z o.o. to firma rodzinna. Jak to się przejawia?

RH: Tak, jesteśmy firmą rodzinną i to nie tylko od strony formalnej. Staramy się, aby taka przyjazna atmosfera była w niej na co dzień. Inni kontrahenci, widząc naszą elastyczność, uczciwość, szacunek względem siebie i otwartość, polecają nas innym.

ML: Czy oferta firmy Organic Polska na przełomie tych ponad 10 lat bardzo się zmieniła?

RH: Tak, zmieniła się, bo tak jak mówiłem na początku, najpierw handlowaliśmy torbami papierowymi. Później doszły pudełka i opakowania tekturowe. Zaczęliśmy kupować maszyny i sami przetwarzać tekturę w rozwiązania potrzebne dla Klienta. Handel to złota robota, ponieważ handlowiec opiera się na gotowych, „cudzych” produktach. Handel jest nieograniczony, można kupować i sprzedawać, co się da. Natomiast jak firma sama coś produkuje, to może sprzedawać tylko to, co wytworzy. Z kolei przewaga produkcji nad handlem przejawia się w kreatywności. W odporności rynkowej. Skoro sam coś produkujesz, to nie jesteś zależny od dostawcy.

Odpowiadając na pytanie, firma zmieniła ofertę od sprzedaży gotowych produktów do produkcji własnych rozwiązań.

ML: Jesteście laureatem wielu nagród, takich jak tytuł Geparda Biznesu, tytułów Efektywna Firma i Mocna Firma Godna Zaufania. W 2018 r. otrzymaliście wyróżnienie w rankingu Forum Firm Rodzinnych miesięcznika Forbes Polska. Czym są dla Was te nagrody?

RH: To jest coś niesamowitego! Ktoś dostrzega Twoją pracę, Twój rozwój. Zaprasza na galę i wręcza nagrody. Muszę osobiście powiedzieć, że gdy dowiedziałem się o każdej z nagród, przecierałem oczy ze zdumienia. To miłe, że ktoś śledzi Twoje kroki na rynku. Oczywiście, nie zakładałem biznesu dla nagród i odznaczeń. Ale to i tak daje power!

9IMG 3897

ML: Oferujecie tak niespotykane wyroby tekturowe jak zabawki, konie na biegunach, ale też loga, krzesła. Czy wykonujecie to na zamówienie dla Klienta czy to raczej Wasza inwencja twórcza?

RH: Myślę, że to drugie. Tematy, o których wspomniałeś, mają swój potencjał. Na razie skupiamy się głównie na firmach przemysłowych i logistycznych, ale kto wie, czy nie wejdziemy w inne branże. Może będziemy robić nawet domy! Nie zamykamy się na to. Zabawki, meble, ozdoby, a w przyszłości może i ocieplenia budynków z tektury, to użytkowe, ekologiczne, a jednocześnie bardzo ładne produkty. Mają duży potencjał.

ML: Przyszłość kroczy w kierunku idealnej ekologii. Gdzie Wy siebie w tym planie uwzględniacie?

RH: Jak mówiłem wcześniej, ekologia jest dla nas bardzo ważna. Jesteśmy proekologiczni. Każdy nasz pracownik kieruje się taką zasadą. Dbamy o środowisko, ponieważ nasze produkty są ekologiczne, łatwe do przetworzenia i utylizacji. Używamy ekologicznych materiałów, klejów itd. Jeśli mówimy o ekologii, to warto podkreślić, że tektura jest wytwarzana z jednego materiału. Dodatkowo, łatwo się ją segreguje. W przeciwieństwie do plastiku, który z każdym procesem recyklingu traci na trwałości i jakości, tektura jest tak samo wytrzymała, niezależnie od tego, ile takich procesów przeszła. Ten materiał papierniczy ma najkrótszy okres biodegradowalności, który liczony jest od 30 do 60 dni. Co jest malutkim promilem porównując to na przykład do rozkładu wspomnianego już plastiku, który trwa kilkaset lat. Tektura cechują się łatwością utylizacji, z której powstaje ciepło lub energia. To lekki materiał, którego łatwiej transportować. Dzięki temu, zostawia po sobie mniejszy ślad węglowy. I wbrew powszechnym opiniom i wierzeniom, nie stanowi aż tak dużego zagrożenia dla lasów, których największym „wrogiem” jest branża budowlana i meblarska.

Co warto podkreślić, nowoczesne papiernie są w pełni samowystarczalne energetycznie.

A zatem, postawa proekologiczna jest ważna nie tylko w firmie, ale też w życiu prywatnym. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że w biznesie kieruję się zasadą dbania o środowisko, a wracając do domu, palę śmieci czy wyrzucam je do lasu. Ważna jest spójność działania.

ML: Gdy tu przyjechaliśmy, zwróciliśmy uwagę na ogromny park maszynowy na terenie zakładu. Wygląda super!

RH: Nieustannie dbamy o rozwój firmy. Dokupujemy maszyny, inwestujemy w technologię. W mojej subiektywnej ocenie, nasze moce przerobowe są wciąż za małe. Dochodzą nam nowi Klienci i musimy zadbać o to, by zaspokoić potrzeby każdego z nich. W aspekcie maszyn ważna jest również równowaga, to znaczy musimy zadbać o to, aby nie doszło do sytuacji, że wyprodukujemy za dużo towaru, na który nie będzie zapotrzebowania. Albo że zapotrzebowanie będzie, ale my nie będziemy mieli takich mocy przerobowych.

ML: Użyłeś takiego słowa równowaga. A Ty jak równoważysz swoje życie? Jak łapiesz balans?

RH: Pomocnym w tym jest spacer z moim psem, Miśką. Półgodzinna przechadzka w lesie, na łonie przyrody pozwala „zresetować myśli”. Jak mówią niektórzy – „przewietrzyć głowę” (śmiech). Wtedy można wrócić do codziennych obowiązków, tych prywatnych i zawodowych.

10IMG 4102

ML: Czym się w życiu kierujesz? Co Cię inspiruje?

RH: Inspiracją są dla mnie ludzie, a właściwie ich energia, zaangażowanie, kreatywność. Gdy widzę, że zespół pracuje, to mnie również się to udziela. Podrzucam pomysły, wspólnie konsultuję projekty z ludźmi. Sam nic bym nie wymyślił (śmiech).

ML: Rynek pracy nieustannie się zmienia. Jak reagujecie na te zmiany?

RH: Myślę, że to, co robimy, czyli nieoczywiste projekty, uodporniło nas na zmiany, niekoniecznie związane z pozyskiwaniem czy zwalnianiem pracowników. Nawet takie kryzysy jak inflacja czy pandemia, która wybuchła ponad dwa lata temu, są nam po prostu niestraszne. Nie wpłynęły na nas, tak jak na inne firmy, które musiały kończyć albo zawieszać działalność. My cały czas się rozwijamy.

ML: Czym kierujecie się, jeśli chodzi o etykę firmy?

RH: Kierujemy się przede wszystkim szacunkiem. I to pojęcie ma bardzo szerokie znaczenie. Bo jest to zarówno szacunek dla środowiska, do Klientów, do siebie nawzajem, do procesów. Istotną rolę ma dla nas również otwartość, kreatywność, zrozumienie potrzeb Klienta, prawdomówność.

ML: Robercie, wyróżniasz się charyzmą, którą się czuje. Ale co poza pracą lubisz robić? Czy jest coś w ogóle poza pracą?

RH: Niewątpliwie spacery z psem po lesie to moje ulubione zajęcie w wolnym czasie. Lubię zbierać grzyby, trochę ćwiczę. Chodzę na kurs tanga argentyńskiego. Dużo czasu spędzam też z rodziną.

11IMG 3768

ML: Czy powstanie i rozwój firmy Organic Polska jest jednym z marzeń, które udało Ci się już zrealizować?

RH: Myślę, że tak. Zawsze z tyłu głowy miałem marzenie o otwarciu własnej firmy. Chciałem, żeby zarówno mi, jak i pracownikom dobrze się w niej pracowało. Żeby była taka pozytywna atmosfera, taki feeling. Bez wątpienia udało nam się coś takiego zbudować.

ML: Kim dla Ciebie jest dobry menadżer, dobry szef, osoba zarządzająca firmą?

RH: Dobry szef nie powinien koncentrować się tylko na sobie, ale mieć na uwadze cały zespół. Podchodzić z szacunkiem, uczciwością i otwartością do pracowników. Powinien tworzyć równowagę w pracy, to znaczy zespół musi wypracować sukces, ale też dobrze się czuć. Pracodawca ma tworzyć pozytywną atmosferę, a praca ma dawać przyjemność. No i ważne jest, aby taka zarządzająca osoba dotrzymywała umów, podnosiła kwalifikacje. Szef musi mieć wizję rozwoju firmy i przekazywać ją zespołowi. Ludzie muszą czuć ten rozwój.

ML: Czego możemy Wam życzyć?

RH: Życzcie nam, abyśmy stali się ekspertami przez duże E w tej branży. Już wyróżniamy się tym, że realizujemy nieoczywiste rozwiązania. I chcemy, aby dalej tak pozostało. Chcemy zrealizować wszystkie marzenia, ambitne plany i dalej wierzyć w moc tektury!

ML: Tego życzymy. Dziękujemy za rozmowę.

RH: Dziękuję bardzo i pozdrawiam czytelników Info Magazynu Lubelskiego.

organic logo

Organic Polska Sp. z o. o.

Producent i dostawca opakowań tekturowych oraz papierowych z Markuszowa

ul. Lubelska 5

24-173 Markuszów

tel. +48 (81) 744 80 90

biuro@organicpolska.com