POMAGAM SPEŁNIAĆ BIZNESOWE MARZENIA
Rozmawiamy z Katarzyną Antosiewicz – właścicielką ANTOSIEWICZ.EDU
ML: Kasiu, czym się na co dzień zajmujesz?
Katarzyna Antosiewicz: Zajmuję się pozyskiwaniem funduszy unijnych dla firm oraz mentoringiem biznesowym, związanym z założeniem, prowadzeniem i rozwojem działalności.
ML: Co było pierwsze – fundusze czy mentoring?
KA: Pierwsze były fundusze, a właściwie jeszcze wcześniej było doradztwo i szkolenia. Pracowałam w firmie, która szkoliła duże przedsiębiorstwa, planowała strategie. Wprowadziliśmy markę ROSSMANN na polski rynek, postawiliśmy Perłę Browary Lubelskie na nogi oraz wskrzesiliśmy Browar Łomżę. Pisaliśmy strategię dla Lubelskiego Parku Naukowo-Technologicznego. Pracowałam w firmie PMG Consulting Sp. z o.o., która była konkurencyjna na rynku ogólnopolskim. Tam też po raz pierwszy zetknęłam się z pozyskiwaniem funduszy. To był 2004 rok. Pierwsze projekty, jakie robiliśmy, to projekty Phare z funduszu przedakcesyjnego. Mentoring przyszedł dużo później. Trudno by mi było być mentorem, nie mając doświadczenia i wiedzy.
ML: Jak się w tym spełniasz?
KA: Z racji, że jestem osobą, która lubi nowe wyzwania, spełniam się w tym znakomicie. Lubię, gdy dużo się w moim życiu dzieje. Nie pamiętam takiego dnia, żeby nic się nie działo. Znajomi mówią, że nigdy nie pójdę na emeryturę (śmiech). Zarówno w mentoringu, jak i w funduszach odnajduję się bardzo dobrze. Ale myślę, że każdy odnajduje się w tym, co umie robić. Jak się jest ekspertem w branży, to praca jest wisienką na torcie.
ML: Ludzie chętniej przychodzą do ekspertów, bo mogą takim ludziom zaufać. Tak jak Tobie.
KA: Tak, ludzie ufają mi i chcą pozyskiwać środki unijne, ale się tego boją. Nie zdają sobie na początku sprawy, ile jest przy tym pracy. Samo napisane wniosku to niewielkie wyzwanie w porównaniu do realizacji projektu, rozliczenia go, zachowania rezultatów w okresie trwałości, późniejszych audytów i kontroli. Pracy przy tym jest sporo, ale na szczęście pracuję z Anią, która mi pomaga to ogarnąć. W każdym realizowanym projekcie jest też zespół po stronie beneficjenta (grantobiorcy), więc nie jestem sama.
ML: Powiedziałaś, że pierwszy raz z pozyskiwaniem funduszy zetknęłaś się w firmie PMG Consulting. Jak to wyglądało?
KA: W zespole mieliśmy kolegę, który przygotowywał wnioski unijne pod dofinansowanie projektów dla MŚP. Część pracy zlecał mi. I tak się zaczęło. Po zakończeniu tam pracy, zaczęłam prowadzić szkolenia z zarządzania projektami. Później zaczęłam pracować w Lechaa Consulting, gdzie również pisałam i koordynowałam projekty. A potem to już rekomendacje, polecenia. W zasadzie wszyscy moi klienci przychodzą od innych klientów.
ML: Oprócz funduszy, zajmujesz się mentoringiem. Kiedy ten rodzaj działalności pojawił się w Twoim życiu?
KA: To było około 4 lat temu. Przyszedł moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że wiedza oraz doświadczenie, które zdobyłam, są naprawdę duże. Współpraca z wieloma Klientami, ogrom zrealizowanych projektów, rozwiązanych problemów i podjętych wyzwań, może o tym świadczyć. Zaczęłam widzieć szerszą perspektywę biznesową. Przecież to można połączyć z tym i z tym. Zaczęłam łączyć kropki – to moja mentorska supermoc (śmiech). Ponadto znam ludzi, znam przedsiębiorców z różnych branż i wiem, nad czym pracują. Wszystko zaczęło mi się łączyć w całość i poczułam, że mogę się w tym realizować. Zgromadzona wiedza też zaczęła mnie uwierać (śmiech). A ponieważ żyjemy w kulturze dzielenia się wiedzą, to nic nie stało na przeszkodzie, aby zacząć. W podjęciu decyzji pomogła mi moja Mentorka dr Aneta Karasek, z którą pracowałam nad rozwojem mojej firmy w projekcie międzynarodowym ROSIE, do którego zostałam wybrana jako jedno z pięciu przedsiębiorstw z naszego województwa.
ML: Czy Twój mentoring odnosi się do konkretnego tematu?
KA: Tak, odnosi się wyłącznie do biznesu. Pracuję zarówno z osobami, które chcą zacząć działać w biznesie, jak również z managerami, których firma osiąga wyniki, ale chcą ją rozwinąć. Pracuję z osobami, którym skończyły się pomysły i potrzebują inspiracji. Wtedy pokazuję im ich biznesy z innej, szerszej perspektywy. Niekiedy łączę rozwój firmy z dofinansowaniami unijnymi. Rozwój jest potrzebny. Zgodnie ze znaną maksymą kto stoi w miejscu, ten się cofa, bo konkurencja idzie do przodu.
Ludziom potrzeba impulsu do działania. Kiedyś zgłosiła się do mnie Pani, która zajmuje się BDO (Bazą Danych o Odpadach – dop. red.). Chciała wiedzieć, co zrobić, aby doinwestować firmę, rozwinąć ją. Doradziłam, że najpierw trzeba zadbać o relacje biznesowe z otoczeniem, o social media, pochodzić na wydarzenia networkingowe np. śniadania biznesowe. Kobieta już po pierwszym spotkaniu podwoiła liczbę Klientów. Czasami wystarczy jedno zdanie, aby nakierować osobę na właściwe tory.
ML: Ale od razu wiedziałaś, że chcesz być mentorką?
KA: To się tak jeszcze kiedyś nie nazywało (uśmiech). Na pewno nie chciałam zmieniać czyjegoś życia. Nie chciałam być konsultantem. Chciałam się dzielić doświadczeniem, tak jak robi to mentor. Coach pozwala wejrzeć w głąb siebie. Zadaje pytania, „drąży temat” i przyczynia się do zmiany. Konsultant analizuje sytuacje, buduje strategie i wytycza drogę. Monetoring to ani nie caching ani nie konsulting. Mentoring pozwala unikać pewnych błędów na drodze, którą już wybrałeś bądź wybierasz! Mentee czerpie z doświadczenia mentora, aby szybciej osiągnąć cel, nie popełniać błędów, które inni już popełnili.
ML: A mentorzy nie zadają pytań?
KA: To zależy od mentora i tematu. Mentoring ma za zadanie wspierać. Jego celem nie jest zmiana Twojego życia, jak ma to miejsce w przypadku coachingu. Coaching prowadzi do podjęcia decyzji. W mentoringu decyzja już została podjęta, ale osoba nie wie, jak się zabrać do realizacji, działania. Podobnie jak w korporacji. Człowiek zdecydował się na pracę w firmie, ale potrzebuje mentora, który przekaże wiedzę i doświadczenie już zdobyte.
ML: Kto jest Twoim Klientem?
KA: Jak wspomniałam, pracuję z doświadczonymi managerami, jak również z osobami, które podjęły decyzję o założeniu własnej firmy. Z takimi, które mają gen przedsiębiorczości, ale nie potrafią tego wszystkiego ogarnąć. Brakuje im narzędzi, mapy drogowej. Klientami są również managerowie i właściciele firm na wczesnym etapie rozwoju, czyli do około drugiego roku działania.
ML: Prowadziłaś kiedyś warsztaty Mapa marzeń. Czym one są?
KA: To spotkania, które odbywają się zawsze na początku roku. Na takich kreatywnych warsztatach wizualizujemy sobie to, co chcemy osiągnąć przez ten rok. Przeglądamy gazety, czasopisma, wycinamy to, co nam się skojarzyło ze sobą, wpadło w oko. Działa tutaj bardzo często podświadomość. Później na specjalnej planszy układamy te wycinki w specjalne strefy, które odnoszą się do naszego życia zawodowego, życia prywatnego itp. Wszystkich zainteresowanych zapraszam w styczniu.
ML: Byłaś blogerką. Jak się w tym odnajdywałaś?
KA: Odnajdywałam się w tym świetnie, bo była to praca twórcza. Mój blog dotyczył zarządzania czasem. Chciałabym do tego wrócić, ale zmienić poruszaną tematykę. Teraz pisałabym o przedsiębiorczości. Chciałabym pokazać ludziom, że przed każdym przedsiębiorcą prowadzącym własny biznes stoi szereg wyzwań, z którymi musi się zmierzyć i które musi pokonać.
ML: Czy my, społeczeństwo, potrafimy zarządzać sobą? Swoim czasem?
KA: Jesteśmy mistrzami w zarządzaniu cudzym czasem. Swoim niekoniecznie. To wynika z naszej mentalności – wiemy co dzieje się u sąsiada za płotem, ale nie wiemy, co się dzieje u nas. Zwróćmy też uwagę, żeby nie mylić pojęć zarządzania czasem i planowania zadań. To dwie różne rzeczy. Czas jest już zarządzony i wszyscy mamy 24 godziny na dobę (uśmiech). Musimy nauczyć się zarządzać energią, produktywnością. Te godziny, które mamy do dyspozycji, wykorzystujmy jak najbardziej efektywnie, robiąc to, na co mamy chęć, co przybliża nas do realizacji naszych celów, realizuje nasze pasje, a nie to, co wypada, co musimy. Dbanie o higienę psychiczną jest kluczowe. Dzięki temu możemy właściwie wykonywać różne role społeczne – role matki, dziecka, prezesa firmy. Właściwie to znaczy tak, jak my tego chcemy. Ludzie wykonują te role tak, jak wypada. Co według społeczeństwa powinien robić sześćdziesięciolatek? Siedzieć w domu i dostawać emeryturę. A jeśli taka osoba chce żeglować i założyć własny start-up? Róbmy rzeczy, które są nam potrzebne i które będą z nami w zgodzie.
ML: Preferujesz filozofię slow life. Czym ona jest? Co dzięki niej możemy osiągnąć?
KA: Lepszą efektywność w działaniu. Bardzo często żyjemy tak, że odhaczamy jakieś spotkania, rzeczy, imprezy, bo „tak trzeba”. Trzeba iść do kina, bo wszyscy na to idą, trzeba zrobić zakupy przed długim weekendem, bo wszyscy jadą wtedy na zakupy. Jeśli zrezygnowalibyśmy z tego, co chcą inni lub co wypada, to nasze życie byłoby wolniejsze. Wolniejsze tempo życia sprzyja z kolei lepszej efektywności, wyciszeniu, większej produktywności.
Slow life to nie tylko życie osobiste, ale również prowadzenie biznesu bez pośpiechu, bez zbędnej presji. Oczywiście biznes lubi szybkość, decyzyjność, koncentrację na celach, realizację projektów, osiąganie wyników, ale tak jak w życiu, w biznesie wszystko przyjdzie w swoim czasie. Bez pośpiechu, bez presji.
ML: A większość z nas robi to, czego inni oczekują. Ganiamy jak chomiki w klatce.
KA: Cierpi na tym nasza produktywność. Pamiętajmy, że jeśli wykonujemy to, co chcemy i robimy to powoli, rozważnie, z uwagą, to zrobimy to dokładniej. I prawdopodobnie nie trzeba będzie poprawiać.
ML: Czym jest dla Ciebie biznes?
KA: Jak pisał mój profesor od Finansów i bankowości, prof. Wiesław Janik: Celem działania każdego przedsiębiorstwa jest przynoszenie zysku jego właścicielom. Podpisuję się pod tym. Biznes to zarabianie pieniędzy. Oczywiście bez relacji biznesowych, bez współpracy i tworzenia efektu synergii, ciężko jest zarobić pieniądze. Firmę zakłada się nie po to, aby ją po prostu mieć, ale żeby zarabiała pieniądze. Co ważne, do biznesu trzeba podchodzić szeroko, tzn. nie patrzeć na to, co jest teraz, ale spoglądać w przyszłość. Mieć plany i gromadzić kapitał.
ML: Mówiłaś wcześniej o tym, żeby nie robić czegoś, bo tak wypada, albo inni tego oczekują. Czy ktoś w Twoim życiu sprawił, że postanowiłaś żyć inaczej, niż wymaga tego otoczenie?
KA: Niewątpliwie taką osobą jest moja mama, która miała odwagę żyć po swojemu, iść pod prąd. Nie robiła czegoś, bo „tak wypada”. Dzisiaj kobiety mają łatwiej, tzn. są bardziej niezależne, pracują. Moja mama również pracowała jako programistka, chociaż chciała być nauczycielką. Z kolei ja chciałam być dziennikarką. Być może z tego wzięło się to blogowanie (uśmiech).
ML: Jesteś szczęśliwą żoną i mamą. Czego Ci jeszcze w życiu potrzeba?
KA: Marzy mi się nowe, własne „biznesowe dziecko”. Chciałabym założyć spółkę i zostać panią prezes. Problem polega na tym, że jeszcze nie wiem, jaka to ma być firma, nie mam pomysłu na biznes. Moja codzienna praca skupia się na realizowaniu biznesowych celów i spełnianiu marzeń innych ludzi. Osobiście nie mam poczucia, że coś zbudowałam. Mam wiedzę i doświadczenie, jak to właściwie zrobić. Mam nadzieję, że wkrótce zbuduję firmę, która będzie funkcjonowała przez lata.
ML: Tego życzymy i bardzo dziękujemy za rozmowę.
KA: Również dziękuję. Pozdrawiam wszystkich czytelników Info Magazynu Lubelskiego.
Katarzyna Antosiewicz
http://www.antosiewicz.edu.pl/
Droga Męczenników Majdanka 74 lok. 121 Lublin
tel. 505 870 257