LATAMY WOKÓŁ SAMOLOTU

Navcom Systems i Navcom Systems Fly Flying Academy, firma lotnicza i szkoła pilotażu.

- Czy Panowie latają?

- Tak, codziennie – dookoła samolotu /śmiech/. Żaden z nas nie ma licencji pilota.

Oferują kompleksowy zakres usług lotniczych - „Kup samolot, a zostaniesz pilotem”, tak reklamują swoje usługi.

 

Jeśli chciałbyś mieć własną maszynę, pomożemy Ci wyszukać najlepszą ofertę oraz będziemy pośredniczyć w zakupie oraz sprowadzeniu samolotu. Wyremontujemy, pomalujemy i wyposażymy w najbardziej odpowiednią awionikę. Przygotujemy najlepsze rozwiązania uwzględniając Twoje oczekiwania. Pomożemy Ci go obsługiwać i zadbamy, by zawsze był przygotowany do lotu. Jeżeli marzysz o lataniu, ale nie posiadasz samolotu, możesz wypożyczyć go u nas, nawet z pilotem. A jeśli zapragnąłeś zostać pilotem, nie mogłeś lepiej trafić, mamy również i taka usługę.

O ofercie firmy, historii powstania, szkole pilotażu oraz planach na przyszłość rozmawiamy z Grzegorzem Jędrasikiem, Bogusławem Jędrasikiem, Joanną Jędrasik oraz Aliną Jędrasik, współwłaścicielami Navcom Systems.

Magazyn Lubelski: Oferta Navcom Systems jest bardzo szeroka i kompleksowa. No właśnie, proszę powiedzieć, czym się Państwo zajmują? Co oferują?

Bogusław Jędrasik: A od czego zacząć? (śmiech). Jest tego tak dużo.

Grzegorz Jędrasik: Navcom tworzą dwie firmy: Navcom Systems i Navcom Systems Fly Flying Academy. Każda z nich może działać samodzielnie, jednak łącząc potencjały tworzymy silniejszą markę o większych możliwościach.

BJ: Navcom Systems Sp. z o. o. zajmuje się naprawą wyposażenia elektro-radio-nawigacyjnego dla lotnictwa. Obsługujemy statki powietrzne, zarówno General Aviaton – czyli małego lotnictwa, jak również maszyny eksploatowane przez firmy lub służby publiczne: wojsko, Policję, Straż Graniczną. Robimy prace okresowe, modyfikujemy, naprawiamy ten sprzęt.

GJ: Dla polskiej armii serwisujemy głównie śmigłowce Mi-2. Od kiedy w 2012 roku, jako pierwsza i jak dotąd jedyna prywatna firma, wygraliśmy przetarg na serwisowanie tych maszyn, robimy to do dzisiaj. Jesteśmy firmą, która jest wzywana w przypadku skomplikowanych napraw, wymian i modyfikacji sprzętu. Wykonujemy czynności okresowe, jak również zajmujemy się wyposażeniem tych statków powietrznych w tzw. techniczne środki materiałowe, niezbędne do eksploatacji tych śmigłowców.

Alina Jędrasik: Warto dodać, że jesteśmy przedstawicielem oraz autoryzowanym serwisem firmy BendixKing. Oferujemy zarówno serwis gwarancyjny, jak i pogwarancyjny tej firmy na terenie całej Europy.

IMG 18852

ML: Czy oprócz serwisu całego oprzyrządowania lotniczego produkujecie również części do samolotów, helikopterów?

GJ: Produkować możemy tylko na własny użytek. Nie możemy wytwarzać części i ich sprzedawać. Zresztą, aby wykonywać takie podzespoły, trzeba by mieć specjalny zakład produkcyjny i produkować je seryjnie. My zwykle potrzebujemy pojedynczych części – rurek, podkładek, tablic.

ML: Nie produkujecie, ale udoskonalacie i wprowadzacie innowacje.

BJ: Wymienię tylko te najważniejsze: wózek hydrauliczny, stanowiska kontrolno – pomiarowe, innowacyjny system komputerowy do obsługi podzespołów lotniczych, stoisko do testowania prądnic i generatorów.

1budowa biurowca dn. 2011 11 11IMG 10092

ML: Jeszcze jedną z Państwa innowacji jest Ruchoma Baza Obsługowa.

BJ: Ruchoma Baza Obsługowa to w pełni zaprojektowane i wykonane przez nas mobilne laboratorium diagnostyczno-badawcze na kółkach. Niezależnie od stanu technicznego śmigłowca albo samolotu oraz od panujących warunków atmosferycznych docieraliśmy do klienta w dowolnym miejscu i czasie. Oprócz obsługi Klientów w Polsce, obsługiwaliśmy śmigłowce W-3 Sokół w Hiszpanii. Pomysł tej Bazy był bardzo nowatorski, bo można było pojechać nią do Klienta w dowolne miejsce na świecie. Niestety pomysł był na tyle innowacyjny, że wielu ludzie się tego po prostu bało. Nie rozumieli, jak można na tak małej przestrzeni posiadać wszystkie niezbędne przyrządy do naprawy, czy zbadania samolotu. RBO była przystosowana do naprawy Sokoła.

Obecnie pracujemy nad tym, aby naszą bazę poddać modyfikacji i dopasować do aktualnych potrzeb rynku.

P11030743

ML: Już wiemy, że mogą Państwo do samolotu dojechać. Ale czy można wykonać przegląd swojego samolotu u Państwa?

BJ: Jak najbardziej. Wykonujemy przeglądy techniczne, ale tylko tych samolotów, które znajdują się w naszym zakresie zatwierdzenia. Są to między innymi maszyny z grupy Cessna i Piper.

ML: Jeśli samolot będzie miał wykonany przegląd techniczny, czy mogą go Państwo wziąć w CAMO, bo posiadają Państwo taki certyfikat. Co to właściwie jest?

GJ: To tzw. Zarządzanie Ciągłą Zdatnością do Lotu. Każdy samolot jest poddawany pracom – na przykład co 50 lub 100 godzin. Są też prace wykonywane co roku. Ktoś musi nad tym wszystkim panować. I na szczęście istnieje coś takiego jak certyfikat organizacji CAMO, wydawany przez Urząd Lotnictwa Cywilnego. CAMO ma pełną dokumentację, wszystkie zanotowane prace, statusy, przeglądy strukturalne. Do CAMO spływają dane od użytkownika statku powietrznego na temat tego, ile godzin przeleciał samolotem. CAMO informuje właściciela statku, kiedy trzeba wykonać przegląd samolotu, kiedy wykonać prace okresowe. Ogólnie chodzi o to, żeby samolot był cały czas sprawny i zdatny do lotu.

BJ: CAMO czuwa nad tym, aby nie używać samolotu, na którym jest na przykład urządzenie, które wyszło z eksploatacji i które trzeba wymieniać.

IMG 91099

ML: W 2015 roku uzyskali Państwo zatwierdzenie PART 21. Co to za zatwierdzenie?

GJ: PART 21 to Organizacja Projektowa, która pozwala nam na modyfikację statków powietrznych na poziomie awioniki. Jesteśmy zatwierdzoną Organizacją Projektową ADOA upoważnioną do projektowania zmian i modyfikacji awioniki statków powietrznych w zakresie awioniki lotniczej, systemach elektrycznych i wyposażenia lotniczego statków powietrznych certyfikowanych w kategorii CS 23-małych samolotów oraz CS 27-małych i dużych śmigłowców.

ML: Tyle już Państwo powiedzieli o swojej działalności, a to jeszcze nie wszystko. W 2016 roku zrealizowali Państwo swoje wieloletnie marzenie o stworzeniu szkoły pilotażu.

JJ: Rzeczywiście, oprócz naprawy i projektowania sprzętu lotniczego, w 2016 otworzyliśmy szkołę pilotażu. Firmę córkę. Nazwaliśmy Navcom Systems Fly Flying, aby była identyfikowana z firmą macierzystą.

IMG 18764

GJ: W ciągu 5 lat staliśmy się największą szkołą pilotażu we Wschodniej Polsce i szkołą z największą liczbą samolotów typu Cessna.

ML: Samo marzenie o własnej szkole pilotażu nie znaczy, że na tych samolotach się lata. No właśnie, macie Panowie licencję pilotów?

BJ: Latamy, ale tylko wokół samolotu (śmiech). Żaden z nas nie zrobił licencji.

AJ: Nasi mężowie nie latają, ale już nasz syn, który pracuje tutaj jako mechanik, ma licencję pilota.

1Skrzydła nad Sandomierzem M Jarosz 34

ML: Jakie samoloty mają Państwo w swojej flocie?

GJ: Na chwilę obecną posiadamy dziesięć samolotów, z czego osiem lotnych. Pozostałe dwa są w fazie remontu i modyfikacji. Na te osiem samolotów składa się sześć sztuk maszyn Cessna 152 i dwie Cessna 172, z czego jedna RG, ma chowane podwozie. Samoloty są wyposażone w dobrą aparaturę nawigacyjną, która umożliwia bezpieczne poruszanie się w IFR, czyli bez widoczności Ziemi. Z kolei wśród 152 mamy jednego Aerobata, którego konstrukcja dopuszcza wykonywanie akrobacji, których nie można robić na innych Cessnach.

BJ: Staramy się również o zakupienie samolotu wielosilnikowego, aby móc kompleksowo szkolić pilotów.

IMG 19132

ML: Pilotowanie własnymi awionetkami to coraz popularniejszy sposób spędzania wolnego czasu. Dla wielu ludzi to jedyne w życiu hobby. Proszę powiedzieć, skąd to się bierze? Dlaczego ludzie coraz chętniej lgną do takich przyjemności?

BJ: Myślę, że znaczny wpływ ma na to obecna pandemia. Coraz więcej ludzi szuka samotności, wyciszenia. Zostawienia wszystkich problemów tam, nisko na ziemi. A małe lotnictwo to wszystko umożliwia. Kolejną sprawą jest prześciganie się przedsiębiorców w tym, co mają. Dobrych kilka lat temu ludzie chwalili się najnowszymi samochodami. Teraz chcą pokazać konkurentowi w biznesie, że mają własne samoloty.

1IMG 20190307 142135

AJ: Pomijając chęć pokazania się konkurentowi, własny środek transportu to wygoda. Znacznie zmniejsza czas podróży na spotkanie biznesowe w innym rejonie Polskie czy na wakacje. Małe lotnictwo pomału się rozwija i z pewnością będzie się rozwijało dalej.

ML: To ile już lat działacie Państwo w branży lotniczej?

BJ: Ho, ho, ho, zdążyliśmy się już zestarzeć :) A poważnie, na rynku działamy od 14 grudnia 2000 roku. Tego dnia została podpisana umowa dotycząca założenia spółki. Co ciekawe, zakładając firmę, założyliśmy ją... w garażu. Czyli „amerykański sen” zrealizował się w Polsce (śmiech).

IMG 18575

ML: Jak to się stało, że zdecydowaliście się Panowie na tak niszową działalność?

BJ: Przyczynkiem był pomysł i marzenie. Pracowaliśmy w PZL Świdnik już dwadzieścia lat i przyszły lata 90. Wszystko zaczęło się zmieniać. Kierownictwo przestało być zainteresowane tym, czym tam się zajmowaliśmy. Zaczęliśmy rozmyślać, czy nie otworzyć czegoś własnego. Grzegorz, pamiętasz?… To był prawdopodobnie 1999 rok.

GJ: Tak, ale nie wszystko poszło tak gładko. Od razu pojawiły się blokady. Urzędy mówiły stanowcze: NIE, ponieważ „w Polsce nie ma takiej firmy i nie ma do tego przepisów”. Urzędy nie były do takich zmian przystosowane. Ale na szczęście w prawie pojawiało się coraz więcej zmian, które dopuszczały do rynku lotniczego jednostki prywatne. Pomyśleliśmy, że to nasz czas. Firmę otworzyliśmy we wspomnianym na początku rozmowy garażu. Później, wraz z rozwojem zaczęliśmy dzierżawić dwa pomieszczenia. Pierwszy certyfikat uzyskaliśmy w maju 2001 roku. Certyfikat pozwalał nam na pierwsze naprawy wyposażenia cywilnego.

BJ: Co ciekawe, Navcom Systems to nie nasz pierwszy biznes. Przed 2000 rokiem zakładaliśmy sieci komputerowe na całej Lubelszczyźnie. Działaliśmy tak przez dziesięć lat. Potem zaczęły powstawać duże firmy. Nasycenie rynku spowodowało coraz mniejszą liczbę zleceń. Trzeba było pomyśleć o innej działalości.

ML: Prowadząc Navcom Systems pracowaliście jeszcze w PZL Świdnik. Jak to łączyliście?

GJ: W pewnym momencie zaczęło nam to przeszkadzać. Zawsze przychodzi moment, że trzeba albo poświęcić czas na rozbudowę własnej firmy, albo dzielić go na pracę „na etacie” i rozwój własnego biznesu. W końcu doszliśmy do wniosku, że chodzenie tam do pracy na osiem godzin szkodzi własnej działalności. Wracaliśmy do domu, po obiedzie przyjeżdżaliśmy tutaj, kończyliśmy koło godziny 22, aby móc pójść do pracy na siódmą rano. A gdzie czas na odpoczynek i rodzinę...

BJ: Rzeczywiście, u siebie mieliśmy więcej do zrobienia niż w PZL-u. Zajęcia zaczęły nam kolidować. Bardziej opłacalne było skupienie się na Navcom Systems.

IMG1 8612

ML: Co oprócz 21-letniego doświadczenia jest Państwa atutem?

BJ: Jesteśmy w stanie bardzo szybko przygotować się do zmiennych wyzwań. Dopasowujemy się do tego, czego klienci oczekują. Jeśli pojawia się wśród nich potrzeba konkretnego asortymentu, to w dość krótkim czasie jesteśmy w stanie zaopatrzyć się w nowy sprzęt, przygotować stanowiska do pracy. Zauważmy, że pierwszy certyfikat, wydany przez Urząd Lotnictwa Cywilnego uprawniał nas do obsługi kilku urządzeń. Dzisiaj możemy ich naprawiać ponad 400.

GJ: Naszą mocną stroną jest również kompleksowość i elastyczność oferty. Jeśli zdarzy się, że czegoś nie jesteśmy w stanie naprawić, to szukamy innych, dobrych dla Klienta rozwiązań. Nie zostawiamy go samego sobie.

JJ: Tak naprawdę, jako jedyna firma w Polsce zajmujemy się samolotami od A do Z. Sprowadzamy samolot na życzenie klienta. Remontujemy, modyfikujemy według indywidualnych wymagań, modernizujemy, malujemy nawet na różowo (śmiech). Zmieniamy tapicerkę, dla szczególnych Klientów na taką z kryształkami. Uczymy latać. „Opiekujemy się” samolotami: jeśli jest miejsce w hangarze, możemy taki statek powietrzny garażować, możemy nim zarządzać. Wypożyczamy samoloty, zarówno z pilotem, jeśli ktoś nie ma licencji, jak również bez niego.

ML: To w takim razie kim są Państwa Klienci?

BJ: Mamy zarówno klientów instytucjonalnych jak i indywidualnych. Współpracujemy z PZL Świdnik, PZL Mielec, polskimi służbami i służbami porządku publicznego. General Aviaton z całego kraju i z zagranicy.

ML: Firmę tworzą ludzie. Jak wygląda zespół Navcom Systems?

BJ: Było nas dwóch, dwóch braci. Jak bracia Wright (śmiech). Stopniowo powiększaliśmy zespół, przede wszystkim o osoby z doświadczeniem zawodowym. Tak więc na początku pracowaliśmy z osobami starszymi. Dzisiaj Navcom Systems tworzą zarówno osoby dojrzałe, jak również młodzi ludzie, pełni pasji do lotnictwa i elektryki samolotowej. Mamy zróżnicowany zespół.

AJ: Warto podkreślić, że podejmujemy działania związane z pozyskaniem młodych, chętnych ludzi do pracy. Często kontaktujemy się między innymi z Technikum Elektronicznym na ulicy Wojciechowskiej w Lublinie. Elektronika lotnicza wymaga wielkiego zaangażowania. To ważne, aby młodzi ludzie mogli pracować przy starszych i mogli nabierać doświadczenia.

JJ: No tak, zapomnieliśmy powiedzieć o najważniejszym! Przecież Navcom Systems to firma rodzinna, oprócz pracowników z zewnątrz, pracujemy my i nasze dzieci – nasi synowie. Tak się składa, że każdy ma ich po dwóch. Ja z Alą wcześniej pracowałyśmy jako nauczycielki (mrugnięcie). Synowie mają wykształcenie lotnicze.

13942

ML: Jesteście Panowie braćmi. Czy to pomaga czy przeszkadza w biznesie? Jak wygląda współpraca między panami?

BJ: Myślę, że to nam pomaga, a nie przeszkadza. Każdy z nas ma swoje zajęcie, swoją „działkę”. Ja jestem od technicznych spraw, nie lubię papierkowej roboty.

GJ: A że firma bez papierków nie może istnieć, ja się tym zajmuję. Konflikty, hmmm… Jak to pomiędzy ludźmi, zdarzają się zawsze. Tylko pytanie: co z nimi zrobimy? Czy doprowadzą do destrukcji czy rozwoju? My na razie nie mamy z tym problemu.

received 11597909763591908

ML: No właśnie, bo zawsze można polatać dookoła samolotu (śmiech). Czyli samoloty nie służą tylko do latania. A skoro tak, to też nie samą pracą człowiek żyje. Czy w natłoku obowiązków, znajdują Państwo czas na przyjemności?

GJ: Przyjemności, to nasza kolejna specjalność :) (śmiech). Naszą pasją - moją i Joanny są małe i duże motocyklowe podróże :) Na jednośladzie przemierzyliśmy Polskę i znaczną część Europy. Kolejnym sposobem spędzania wolnego czasu są żagle. Kochamy Mazury, one skradły nasze serca. Z kolei zimą, dużą radość sprawia mi jazda na nartach.

IMG 20200802 234459 778

AJ: My również z mężem staramy się spędzać wolny czas aktywnie. Uwielbiamy podróżować, zwiedzać różne kraje i kontynenty.

BJ: Moją pasją jest robienie zdjęć Księżyca z różnych miejsc na Ziemi (śmiech).

ML: W swojej kolekcji posiadają Państwo całkiem sporo nagród. Chcieliśmy zapytać o tę z 2014 roku. Wtedy też otrzymali Państwo tytuł Lubelskiego Orła Biznesu w kategorii Przedsiębiorstwo Innowacyjne 2014 roku – czym była dla Państwa ta nagroda?

JJ: To było niewątpliwe ukoronowanie i uznanie naszej pracy. Wielu wydaje się, że taki tytuł może dostać każdy. Okazuje się, że nie jest to takie proste. Pamiętam, że mieliśmy w firmie szereg audytów. Każde pole działalności było dokładnie badane. Począwszy od innowacji, poprzez współpracę z różnymi instytucjami, a kończąc na naszej działalności charytatywnej. Musieliśmy wszystko udokumentować. Nagroda była doskonałą motywacją do dalszych działań, w szczególności na polu marketingowym. Co z tego, że robiliśmy mnóstwo rzeczy, o których ludzie nie wiedzieli. Dodało nam to odwagi by o tym mówić, a poprzez to, docierać do większej ilości Klientów.

Lubelski Orzel Biznesu 12014 107

ML: Skoro o tym mowa, oprócz działalności stricte komercyjnej, chętnie włączają się Państwo w imprezy lotnicze oraz organizujecie własne eventy.

JJ: Pierwszą dużą imprezą, w którą się włączyliśmy, był Międzynarodowy Piknik Lotniczy LOTNICZE DEPUŁTYCZE zorganizowany i sfinansowany przez konsorcjum KAGERO PUBLISHING i NAVCOM SYSTEMS. Byliśmy jednym z głównych sponsorów przylotu Supermarine Spitfire Mk. XVI do Portu Lotniczego Lublin, w czerwcu 2014r., współfinansowaliśmy także 35. i 36. Ogólnopolskie Zawody Samolotowe im. Zdzisława Dudzika w Depułtyczach oraz konferencję naukową „Piloci z Lubelszczyzny w obronie Wielkiej Brytanii”z okazji 75. rocznicy Bitwy o Anglię w PWSZ Chełmie. Aktywnie włączyliśmy się też w organizację Air Festival w Świdniku. Nie mogę tu nie wspomnieć o swoim dziecku - pięciu edycjach Fly RAJDU - imprezie, podczas której przylatują piloci z całej Polski i podnoszą swoje maszyny, by z gracją zaprezentować ich urok. W ubiegłym roku z Grzegorzem założyliśmy fundację SKRZYDLATA PASJA. Mogłabym dalej snuć swoje opowieści, o tym w jaki sposób staramy się przybliżyć lotnicze tradycje Lubelszczyzny, ale może innym razem :)

DSC 10611

ML: Jest tego naprawdę dużo! W takim razie, czy jeszcze jest coś o czym Państwo marzą? Czy już wszystko zostało zrealizowane?

GJ: Myślę, że potrzebujemy dalszego rozwoju. Żadna firma nie znosi stagnacji. Jeśli się nie rozwija, to się „zwija”. Musimy szukać nowych kierunków rozwoju, nowych przedsięwzięć. Życzcie nam dobrych pomysłów i sił do pracy.

BJ: Przyda nam się również umiejętność jeszcze lepszego obserwowania otoczenia i potrzeb klientów. Jak powiedział Grzegorz, nie możemy stać w miejscu, tylko dostosowywać się do rynku, do potrzeb Klientów.

DSC 10150

AJ: Mamy to szczęście, że jesteśmy firmą rodzinną. Sposób zarządzania oraz kierunek rozwoju możemy przekazać dzieciom, które również są pasjonatami lotnictwa i odnajdują się w tym. Gdyby nie synowie oraz ich praca tutaj, z pewnością nie inwestowalibyśmy w firmę tak jak teraz to robimy.

IMG1 9205

ML: Tego życzymy i dziękujemy za rozmowę.

GJ: Bardzo dziękuję.

BJ: Również dziękuję.

JJ: Dziękuję.

AJ: Dziękuję bardzo.

nsmail 1navcomfly logo ok 1

NAVCOM SYSTEMS Sp. z o.o. Sp.k.

ul. Żwirki i Wigury 49

21-040 Świdnik

tel. +48 81 751 76 70

fax. +48 81 468 94 09

email: biuro@navcomsystems.net

Bogusław Jędrasik

+48 502 316 677

Grzegorz Jędrasik

+48 501 225 095