CZY TWOJĄ PRACĘ BĘDZIE WYKONYWAĆ ROBOT? O WPŁYWIE SZTUCZNEJ INTELIGENCJI NA BIZNES
Dla scenarzystów filmów katastroficznych, niekontrolowany i szybki rozwój technologii to pomysł na ciekawą produkcję, w której roboty przejmują kontrolę nad światem. Reszta społeczeństwa również jest nastawiona pozytywnie i dostrzega szanse i nowe możliwości, jakie niesie ze sobą sztuczna inteligencja (ang. AI). Dla przysłowiowego Kowalskiego AI to kilka dodatkowych funkcji w smartfonie, dla firm natomiast – znaczące ograniczenie kosztów i szanse na gwałtowny rozwój. Ale czy sztuczna inteligencja nie wywoła masowego bezrobocia? A może nowo powstałych, wyspecjalizowanych stanowisk pracy będzie przybywać i zastąpią one etaty zredukowane przez AI?
Wpływ sztucznej inteligencji na rynek pracy jest jednym z najbardziej dyskutowanych tematów ostatnich lat. Kto jest najbardziej zagrożony, a kto zyska na zmianach? Jak rozłoży się podział na przegranych i beneficjentów? Czy dokona się ze względu na wykonywane zawody i wykształcenie, czy też poszczególne kraje i kontynenty? Sprawdźmy!
CZY SZTUCZNA INTELIGENCJA WYWOŁA TECHNOLOGICZNE BEZROBOCIE?
To pytanie, które intryguje wszystkich, zaczynając od kierowcy zawodowego, pracownika call center, kasjera w bankowym okienku, jak i bardziej wykwalifikowanych pracowników: księgowych, analityków big data, a nawet personel zarządzający.
W ostatnich latach powstało wiele ciekawych opracowań, które podają szacunkowe dane dotyczące automatyzacji pracy w nadchodzących dwóch dekadach. Model Freya i Osborna zakłada, że blisko połowa pracowników może w ciągu kilku lat zostać zastąpiona przez maszyny.
Ściślej rzecz ujmując: 47 % stanowisk pracy w USA jest wysoce zagrożona automatyzacją. Wg raportu McKinsey Global Institute 60 % obecnych stanowisk pracy zawiera 30 % zadań, które można zautomatyzować a łącznie ok. 50 % wszystkich aktywności zawodowych można zautomatyzować przy wykorzystaniu obecnie dostępnych technologii. Nie oznacza to, że połowa ludzi straci pracę, gdyż automatyzacja musi się opłacać, musi być społecznie akceptowalna i prawnie dopuszczalna. Uwzględniając te ograniczenia, scenariusze redukcji zatrudnienia i tak mogą być niepokojące. Najbardziej narażone są kraje wysoko rozwinięte, jak Japonia, Niemcy, USA, Korea Południowa, Włochy, Szwajcaria, w których procent zadań, które zostaną zautomatyzowane w ciągu najbliższych kilkunastu lat oscyluje wokół 25 %.
A PROPOS JAPONII
W Japonii – kraju traktowanego jako wylęgarnia robotyki i sztucznej inteligencji, osoby w wieku powyżej 65 lat, stanowią już jedną czwartą populacji. Kraj kwitnącej wiśni, szukając sposobów rozwiązania tego problemu, zaczyna wdrażać długoterminowe rozwiązania. Dotyczą one polityki ubezpieczeniowej i robotyki, która może stanowić skuteczne remedium na poważne problemy demograficzne.
W Japonii maszyny zaczynają przyciągać wzrok pełen nadziei. Wierzy się w ich potencjał i postrzega je jako realną siłę, która mogłaby stać się remedium na postępujący kryzys, który destruuje rynek pracy. Według danych Narodowe Instytutu Badań nad Ludnością liczba ludności Japonii do 2049 roku może obniżyć się do poziomu 100 milionów z obecnych 132 milionów.
Japońcy naukowcy sprawdzają więc, czy roboty mogą pomóc w sytuacji, gdy kraj się starzeje. W Europie mamy skłonność do lękowych reakcji związanych z robotyzacją. W Japonii ludzie nie boją się maszyn. Są one traktowane jak partnerzy, którzy pomagają w znoszeniu trudów życia. W szpitalu w japońskiej miejscowości Asuke mechaniczny podnośnik wahadłowy pomaga przenosić pacjentów z łóżka do toalety. Roboty przyczyniają się do utrzymania słynnej japońskiej długowieczności, odciążając finanse publiczne.
Przykład japoński dowodzi, że w Europie posługujemy się stereotypami. Zgodnie z nimi, traktujemy sztuczną inteligencję jako negatywną siłę. Japonia pokazuje, że AI może nieść nadzieję i współpracować z nami na partnerskich zasadach.
SZTUCZNA INTELIGENCJA A RYNEK PRACY
O ile prognozy, co do tego, ile miejsc pracy zostanie na zawsze zredukowanych, a jakie zostaną utworzone, są tylko pewnym modelowym przybliżeniem, o tyle pewne kierunki oddziaływania AI na rynek pracy wydają się być niemal pewne.
1. Automatyzacja schematycznych zadań
Pierwszą zasada formowania się nowego rynku pracy jest zastępowanie sztuczną inteligencją najprostszych, schematycznych działań. Chatboty i voiceboty, które według ściśle określonego scenariusza realizują procesy obsługowe np. na infolinii czy stronie www.
2. Wykorzystanie mocy obliczeniowej
Druga zasada wynika z rosnących mocy obliczeniowych sztucznej inteligencji. AI będzie wykonywać zadania wymagające „szybkiego liczenia”, przetwarzania dużych zbiorów danych. W takich obszarach technologia już dzisiaj radzi sobie lepiej od człowieka.
3. Pozostawienie kreatywnej pracy ludziom
To, czego sztuczna inteligencja, przynajmniej na razie, nie da rady przejąć od pracowników, to zadania wymagające działania out of the box. Wszystko, co wymaga elastyczności, kreatywności, działania poza schematem jest wciąż dla inteligentnych algorytmów poza ich możliwościami. Dodatkowo takie cechy ludzkie jak empatia, komunikacja w grupie powodują, że „ludzcy pracownicy” nie stracą na znaczeniu tak bardzo, jak się tego obawiamy.
SZTUCZNA INTELIGENCJA W BIZNESIE MOŻE:
- analizować ogromne ilości informacji, wzorców i schematów
- kontrolować pracowników, tworzyć rozbudowane analizy produktywności i umiejętności
-wspierać proces rekrutacji
- cyfrowo zarządzać przestrzenią biurową
- automatyzować obsługę klientów
- automatycznie zarządzać dokumentacją lub bazami danych
CZY MAMY SIĘ BAĆ?
W zasadzie strach przed automatyzacją i zastąpieniem wszelkiej ludzkiej pracy maszynami nie jest niczym nowym. Już w latach 1825-1829 brytyjski artysta William Heath w cyklu rycin pt. „March of Intellect” przedstawia świat, w którym maszyny dosłownie wymiatają ludzką pracę. Zobrazował obawy idące o krok dalej niż te wyrażone przez luddystów, bo na jego rycinach maszyna przepędza pracowników. Jednak pracownicy fizyczni przetrwali XIX wiek bez wywołanego przez technologię masowego bezrobocia.
Nam pozostaje wierzyć, że maszyny staną się naszymi partnerami w pracy, a nie jej „niszczycielami”.