Każdy musi znaleźć drogę, która da mu szczęście

Jakub B. Bączek jest trenerem mentalnym i biznesowym. Mówi ludziom to, czego nie chcą - lub boją się - usłyszeć o sobie. Dzięki temu są w stanie rozwiązać swoje problemy. Jest przedsiębiorcą, właścicielem kilku firm. Największy sukces osiągnął w firmie STAGEMAN, którą założył w 2009 roku. Obecnie Firma działa w 8 krajach i zatrudnia setki osób. Jakub B. Bączek to autor kilkunastu książek – niektóre z nich stały się bestsellerami. Sukcesy w dziedzinie przedsiębiorczości zapewniły mu wolność finansową. W 2014 roku pracował z reprezentacją Polski w siatkówce, która zdobyła Mistrzostwo Świata. Jego klientami są, m. in. UEFA, Walt Disney, PZPN, PZPS, Play, Coca-Cola, PZU, Warner Bros.

 

Info Magazyn Lubelski.pl: Jest Pan trenerem mentalnym i biznesowym. Kim są Pana klienci? Czy są to osoby wyłącznie ze świata sportu, biznesu, kultury, czy również przysłowiowy Kowalski?

Jakub B. Bączek: Trafiają do mnie bardzo różni ludzie – sportowcy, celebryci, osoby znane z telewizji i pierwszych stron gazet, przedsiębiorcy i aktorzy, a także – jak Pan to określił – przysłowiowy Kowalski, który również ma swoje wyzwania i troski. To daje mi olbrzymie doświadczenie i szeroką perspektywę. Dzięki temu jestem jeszcze skuteczniejszy.

Obecnie, coraz rzadziej przeprowadzam sesje z Klientami, z uwagi na brak czasu, ale mam swoich następców – absolwentów jedynej w Polsce, Akademii Trenerów Mentalnych. To Oni pomagają Polakom podnosić jakość swojego życia.

ML.pl: Prowadzi Pan swoje biznesy. W jakich branżach Pan działa?

JBB: Oprócz wspomnianej branży treningu mentalnego, jestem również profesjonalnym mówcą – niektórzy twierdzą, że najlepszym w Polsce. Działam więc w branży szkoleniowej, gdzie inspiruję Polaków do zmiany swojego życia i realizacji marzeń. Inwestuję także w nieruchomości w Polsce i na całym świecie. Obecnie, bardzo szybko rozwija się rynek apartamentów w Albanii. Nie wszyscy jednak wiedzą, że moja przygoda z biznesem zaczęła się od animacji czasu wolnego i założenia firmy STAGEMAN.

ML.pl: Czy od dziecka wiedział Pan, że będzie przedsiębiorcą? Czy żyłkę do biznesu „wyssał” Pan z mlekiem matki?

JBB: Absolutnie nie. Jestem pierwszą osobą, która zajęła się biznesem w mojej rodzinie. Tym bardziej cieszy mnie fakt odniesionego sukcesu, gdyż wszystkiego tego musiałem nauczyć się sam. A skąd taki pomysł? Już podczas studiów wiedziałem, że chcę od życia czegoś więcej. Ukończyłem pedagogikę, ale wizja kolejnych 30 lat spędzonych w „kantorku” przy sali gimnastycznej w szkole nie była dla mnie pociągająca. Chciałem zwiedzać świat, podróżować i poznawać ludzi. Po powrocie z pierwszej pracy zagranicznej zrodził się pomysł stworzenia firmy STAGEMAN i animacji czasu wolnego w Polsce.

ML.pl: Pracownikiem czy przedsiębiorcą? Kim być w XXI wieku?

JBB: Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Dla mnie bycie przedsiębiorcą oznacza wolność; bycie sobie samemu sterem, żeglarzem i okrętem. Z drugiej strony - jest ryzyko i ciągłe mierzenie się z wyzwaniami. Nie każdy to polubi. Jest duża grupa ludzi, którzy chcą mieć poczucie bezpieczeństwa, stabilności. Ta grupa zdecyduje się na pracę u przedsiębiorcy. Bardzo cenię i szanuję takie osoby, bo to również moi wspaniali pracownicy, bez których z pewnością moje firmy nie rozwijałyby się tak dynamicznie. Każdy musi w życiu znaleźć drogę, która da mu szczęście.

ML.pl: Co daje Panu podróżowanie?

JBB: Podróżowanie to poznawanie nowych krajów, kultur, ludzi i światopoglądów. Oprócz poszerzania horyzontów, podczas podróży odpoczywam. Paradoksalnie to właśnie wtedy, gdy umysł jest wypoczęty, przychodzą nam do głowy najlepsze pomysły. Większość moich książek (a napisałem ich już ponad 18!) powstała właśnie na moich „miniemeryturach”.

ML.pl: Gdzie najchętniej Pan odpoczywa?

JBB: Zwiedziłem bardzo wiele miejsc i trudno byłoby wybrać jedno ulubione. Na pewno z ogromną radością wracam do Tajlandii. To miejsce, w którym po prostu jest mi dobrze. Ostatnio, nowością był dla mnie rejs statkiem wycieczkowym po Bahamach. Nie ukrywam, że bardzo spodobała mi się taka forma wypoczynku i zwiedzania - z pewnością jeszcze nie raz z niej skorzystam. Natomiast w Polsce, najchętniej odpoczywam na polu golfowym wraz z przyjaciółmi.

ML.pl: Jakie kraje i kontynenty Pan zwiedził?

JBB: Byłem już na wszystkich kontynentach poza Antarktydą. Nie przepadam za zimnem, dlatego na razie się tam nie wybieram (śmiech). Otrzymałem kiedyś od Przyjaciół mapę, na której mogę zdrapywać odwiedzone kraje. Myślę, że dziś łatwiej byłoby mi stworzyć listę miejsc, w których jeszcze nie byłem. W tym roku planuję odwiedzić ostatni kraj w Europie, w jakim jeszcze nie byłem – Macedonię Północną.

ML.pl: Czy praca ze sportowcami jest trudna? Czy są to ludzie, którzy chętnie współpracują z trenerami mentalnymi?

JBB: W pracy ze sportowcami najważniejszy, a zarazem najtrudniejszy, jest sam początek – zbudowanie wzajemnego zaufania. Mam tutaj tę przewagę, że sam byłem kiedyś zawodowym siatkarzem, dlatego wiem, jak wygląda prawdziwe sportowe życie. Kiedy zbuduję już relację ze sportowcami, bardzo dobrze mi się z nimi pracuje. To ludzie o olbrzymiej pasji i determinacji, którzy wiedzą dokładnie, co chcą osiągnąć. Ja pomagam im znaleźć najlepszą drogę oraz wspieram ich w chwilach, gdy tego potrzebują.

ML.pl: Jak czuje się Pan na scenie? Czy szkolenie innych sprawia Panu przyjemność?

JBB: Lubię występować na scenie, przekazywać ludziom wiedzę i dzielić się swoim doświadczeniem. Moją misją jest podnoszenie jakości życia i przychodów Polaków, a będąc na scenie, mogę jednocześnie mówić do setek, a nawet tysięcy ludzi. Do dziś mam ciarki na plecach, kiedy przypominam sobie wystąpienie na stadionie Inea w Poznaniu dla 30 tysięcy osób.

Będąc na scenie, szybko wchodzę w swój stan flow i czasem odnoszę wrażenie, że mam z tego co najmniej tak samo dużą frajdę, jak uczestnicy moich szkoleń.

ML.pl: Na stronie internetowej jest informacja, że współpracuje Pan z takimi markami jak UEFA, Coca – Cola, Warner Bros. Jak czuje się osoba, która współpracuje z europejskimi i światowymi markami?

JBB: Z jednej strony to duma i wyróżnienie, a równolegle, jest to duża odpowiedzialność i potwierdzenie, że to, co robię, robię na najwyższym światowym poziomie. Dużo nauczyłem się także podczas współpracy, m.in. z UEFA w kwestii dbania o każdy, nawet najmniejszy szczegół. To ważne, gdyż w dzisiejszym, bardzo konkurencyjnym świecie, często te szczegóły decydują o sukcesie.

BACZEK1

ML.pl: Dziennikarze nazywają Pana najmłodszym polskim emerytem. Jak Pan się z tym czuje?

JBB: Na pewno nie czuję się emerytem (śmiech), ale rzeczywiście – sporo podróżuję. Doszedłem pewnego dnia do wniosku, że chcę podróżować teraz, póki jestem młody i mam siły. Dziś mam zabezpieczenie finansowe i mógłbym, z pewnością, nie pracować do końca życia. To daje mi wolność i spokój w kwestii dalszej działalności. Powoli staram się ograniczać ilość swoich wystąpień i chcę skupić się bardziej na swoim rozwoju duchowym.

ML.pl: Czym jest miniemerytura?

JBB: Miniemerytura to inaczej urlop albo wczasy. Problem w tym, że dziś pracujemy o wiele więcej i bardziej intensywnie niż kiedyś, dlatego jeden – nawet 2, 3 tygodniowy – urlop w roku nie wystarcza, aby później mieć energię przez kolejne 11 miesięcy. Dlatego staram się wyjeżdżać min. 2 razy w miesiącu na miniemeryturę. Czasem jest to wyjazd na 3-4 dni, ale już to pozwala mi odpocząć od codzienności i naładować akumulatory.

ML.pl: Jest Pan autorem kilkunastu książek, niektóre z nich stały się bestsellerami. Co chce Pan przekazać ludziom w słowie pisanym?

JBB: Pisząc książkę, zawsze staram się myśleć przede wszystkim o Czytelniku. Chcę w tej skompaktowanej formie przekazu dać jak najwięcej wskazówek i wiedzy, a jednocześnie zainspirować do działania. Bo tylko działanie daje rezultaty. Nawet cała wiedza tego świata – która obecnie nota bene jest dostępna łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej dzięki Internetowi – nic nie zmieni, jeśli nie zostanie zamieniona w działanie.

ML.pl: W dniach 18 – 20 października odbędzie się szkolenie: Live Life Now. Do kogo skierowane jest to wydarzenie i dlaczego zapowiadane jest jako najlepszy event inspiracyjny w Polsce?

JBB: To wydarzenie skierowane do każdego, kto chce poprawić, zmienić coś w swoim życiu. To moje autorskie 3-dniowe szkolenie. Porusza obszary życia osobistego, zawodowego i duchowego. Jest to okazja do swoistego mentalnego spa. Czy bowiem często mamy okazję, przez 3 dni w spokoju i sprzyjającej atmosferze, zastanowić się nad sobą i swoim życiem?

Będzie to już 4. edycja tego eventu, na której spodziewamy się ponad 1700 osób. Na „Życiu Pełnym Pasji” w kwietniu tego roku było 1498 Uczestników.

Te liczby same świadczą o tym, że dzieje się tam coś niesamowitego!

ML.pl: Czego każdy uczestnik nauczy się na takim evencie?

JBB: Przede wszystkim, nauczy się tego, jak być szczęśliwym TU i TERAZ, bo jak wskazuje sama nazwa eventu, nasze szczęście nie jest w przeszłości ani w przyszłości. Jest w chwili obecnej. Warto nauczyć się być szczęśliwym TERAZ i nauczyć się to odczuwać. Oprócz tego, popracujemy nad tym, jak odnaleźć swoją pasję i zarabiać na niej, jak zbudować przychody pasywne, czy jak radzić sobie z wszechobecnym dziś stresem, który dopada każdego z nas. No i oczywiście niesamowicie podniesiemy poziom motywacji i zainspirujemy do działania!

ML.pl: Gdzie odbędzie się Live Life Now?

JBB: Live Life Now odbędzie się 18 – 20 października w Warszawie, w hotelu Sangate Airport przy ul. 17 stycznia 32. Wierzę, że spotkam się tam z liczną grupą Czytelników Magazynu Lubelskiego 

ML.pl: Dziękuję bardzo za rozmowę.

JBB: Również dziękuję