Obcokrajowiec zachwycił się Lublinem i… został w nim przewodnikiem

 Martin Dalebout pochodzi z Holandii, z południa. Miejscowość, w której się urodził położona jest niedaleko belgijskiej granicy i blisko wybrzeża.

Martin mieszkał tam do 20 roku życia. Potem wyjechał do Izraela, gdzie przez pewien czas pracował. Następnie wrócił do kraju. Kolejnym etapem w jego życiu była praca w Maroku i Irlandii. To właśnie na Zielonej Wyspie poznał swoją przyszłą żonę, która pochodzi z Lublina. Martin Dalebout na co dzień pracuje jako niezależny account executive dla międzynarodowych firm. Jego obecny klient jest wiodącą agencją dostarczającą usługi z zakresu nagrań lektorskich. Jego praca polega na przeprowadzeniu castingu odpowiednich głosów pasujących do specyfikacji przedstawionej przez konkretnego klienta. Oprócz tego zajmuje się negocjacją cen i rozwojem biznesu. ,,To bardzo różnorodna praca. Raz przeprowadzam casting dla systemu IVR, następnym razem muszę dostarczyć niemiecki głos kobiecy do reklamy lodów”- mówi Martin. Oprócz tego prowadzi firmę z zakresu usług przewodnika miejskiego w Lublinie i jest Przewodnikiem Inspiracji. Organizuje wycieczki grupowe, wycieczki po pubach, a w każdy weekend można go spotkać na Starym Mieście, gdzie oprowadza angielskojęzycznych gości w ramach wycieczek typu „free walking tours”. Zna mnóstwo historii, legend oraz anegdot i wartych zobaczenia miejsc. W tej pracy kluczowe jest dla Martina dopasowanie się do oczekiwań odbiorców, które zmieniają się w zależności od kultury, z której pochodzą, jak również ich wieku i zainteresowań. ,,Grupy mają różne potrzeby, ale ja jestem elastyczny. Zdarzyli się ludzie, którzy chcieli pójść do galerii handlowej, żeby kupić nowe buty”- dodaje. Do Lublina przyjechał z poznaną w Irlandii żoną. W listopadzie miną 4 lata, odkąd przeniósł się do Polski. Na początku państwo Dalebout mieszkali w Dublinie, ale uznali, że nie jest to dobre miejsce na założenie rodziny. Dlatego zdecydowali się na przeprowadzkę do Lublina. Mieszkając tu, Martin postanowił zrobić coś, co umożliwi mu poznanie nowych ludzi. Zainteresował się historią Lublina, starymi zdjęciami. Postanowił rozpocząć nowy biznes o nazwie Martin’s City Tours. Firma obchodziła niedawno swoje pierwsze urodziny. Martin poświecił ten rok na stworzenie podstaw.

Jak wygląda zatem ten biznes? Martin organizuje spacery po Lublinie w języku angielskim, których celem jest nie tylko zapoznanie gości z miastem, ale również dostarczenie im rozrywki. W każdy weekend realizuje wycieczki w formacie „free walking tours”, które, oprócz nieszablonowych historii, wyróżnia fakt, że jedyną opłatą dla przewodnika są napiwki.Martin promuje swoje wycieczki na różne sposoby. Na jego ofertę trafić można w ponad 20 restauracjach i hotelach na terenie miasta. Pomagają mu również media społecznościowe. Najważniejsze są pozytywne opinie gości pozostawione na takich portalach jak Facebook i TripAdvisor. Połowa osób, które uczestniczą w wycieczkach Martina dowiedziało się o jego działalności właśnie z Internetu. Powoli zaczynają się też rekomendacje ustne. ,,Wiele osób przyjeżdża do Lublina i nie wiedzą, jak wypełnić swój czas w mieście. Są zadowoleni, że „free walking tours” są dostępne również tutaj, bo dobrze znają ten sposób zwiedzania” - tłumaczy Martin.Jego zaletą jest przede wszystkim dobra znajomość języka angielskiego. Do tego dochodzi umiejętności przedstawienie historii Lublina w sposób ciekawy, bez zbędnych szczegółów. Martin rzadko wspomina o datach, nazwiskach architektów, ponieważ ludzi to nie interesuje. Dla niego ważne jest to aby swoich gości zaangażować emocjonalnie w historie związane z przeszłością i teraźniejszością miasta. W najbliższej przyszłości, Martin planuje jeszcze bardziej ukierunkować swoje wycieczki na rynek korporacyjny. Istnieje bowiem zapotrzebowanie na osoby, które mogą towarzyszyć międzynarodowym gościom i partnerom biznesowym w trakcie ich wizyty w Lublinie. Martin jest w stanie zaoferować takim klientom spacer po mieście połączony z posiłkiem albo różnymi atrakcjami. Może również zorganizować kilkudniową wycieczkę po regionie. W tej chwili pracuje nad tego typu zleceniem dla grupy Amerykanów pochodzenia polskiego. Nie przestaje być jednak dostępny dla gości chcących jednocześnie zobaczyć w krótkim czasie najważniejsze atrakcje Lublina i zrelaksować się po długim dniu w sali konferencyjnej. „Lubię ludzi, lubię z nimi rozmawiać. Będąc małym chłopcem, zarabiałem na swoje kieszonkowe sprzedając jabłka na pobliskim targu spożywczym. To tam nauczyłem się rozmawiać z ludźmi, identyfikować ich potrzeby”- wtedy Martin zrozumiał jak ważna jest jakość w sprzedaży. Doświadczenie to pomagało mu wielokrotnie w późniejszej pracy m.in. na stanowisku kierownika projektu w Maroku czy dziale sprzedaży w Irlandii.Jak Martin ocenia nasz region? „Lublin ma ogromny potencjał. W tej chwili jest promowany jako miasto inspiracji, ale spokojnie mógłby zaistnieć na mapie Polski jako cel podróży dla ludzi, którzy szukają relaksu, wypoczynku”- mówi. „Sam region bogaty jest w wiele interesujących miejsc - Zamość, Kazimierz Dolny, Nałęczów. Mam nadzieję, że z czasem jeszcze bardziej wykorzystywany będzie potencjał lubelskiego lotniska”- dodaje. Martin widzi liczne atuty naszego regionu. Bardzo podoba mu się koncepcja Lublina jako miasta inspiracji. Kolejną zaletą jest świetne połączenie Lublina z Londynem.

Młodzi ludzie, którzy kończą tu studia także przyczyniają się rozwoju miasta. Sama infrastruktura dla obcokrajowców jest również dobrze rozwinięta.Oprócz życia zawodowego Martin świetnie odnajduje się w życiu prywatnym. Jest ojcem dwójki wspaniałych dzieci. Jedno z nich ma roczek, drugie 3,5 roku. Najbliższe lata pragnie spędzić w Lublinie, wychować tu swoje pociechy. Uwielbia spędzać czas z rodziną. To właśnie chwile z najbliższymi dają mu motywację do działania.Marzeniem „przewodnika z Lublina” jest umocnienie pozycji firmy Martin’s City Tour. Martin chce docierać do jak największej liczby klientów, a także nawiązywać stalą współpracę ze szkołami oraz firmami. Zależy mu również na rekrutowaniu odpowiednich pracowników, którzy, tak jak on, będą w ciekawy i niebanalny sposób przedstawiać gościom Lublin. Martin chciałby też oprowadzać klientów po zakładach przemysłowych. Pokazywać historię zakładu, proces produkcji. Jest to duże wyzwanie, ponieważ trzeba zdobyć różne zgody, podpisy, dochodzą też kwestie bezpieczeństwa. Pomimo to uważa, że byłoby to ciekawe narzędzie promocji dla firm.Dużym wyzwaniem dla Martina było stworzenie od podstaw bazy swoich klientów. Kolejnym problemem, z którym musiał się zmierzyć była pogoda. Przeprowadzka do Polski wypadła w listopadzie. Do szaleństwa doprowadzał go fakt, że już po godzinie 16 zaczynało się robić ciemno. Powoli zaczyna się jednak do tego przyzwyczajać. Kolejnym wyzwanie okazało się odnalezienie się w polskiej kulturze, zrozumienie sposobu myślenia Polaków. Równie ważne było poznanie samej topografii miasta, rozmieszczenia konkretnych usług.Co Martin Dalebout mógłby doradzić młodym ludziom, którzy prowadzą albo dopiero planują założenie własnego biznesu? „Przede wszystkim należy zacząć od zrobienia dobrego research’u i stworzenia solidnego biznesplanu. Trzeba zbadać, czy to, co chcemy zaoferować, jest potrzebne, czy mamy konkurencję”. Doradza też, aby ustalić, ile wyniosą koszty, jakie ceny będzie można zaoferować. Ważne jest również posiadanie księgowego, który będzie trzymał pieczę nad wszystkim. „Myślę, że warto też nawiązywać współpracę i relacje z obcokrajowcami i nie bać się mówić po angielsku. Ja osobiście znam 10 słów po francusku, a pomimo to jestem w stanie współpracować z francuskimi firmami. Zawieramy różne umowy handlowe. Można sobie poradzić”. Na koniec rada Martina dla młodych przedsiębiorców: zadawajcie pytania, bo kto pyta nie błądzi. Lepiej jest się dopytać i wiedzieć niż siedzieć i czekać na rozwój wydarzeń.